Fińska kolonia w Polsce raz po raz się powiększa, robota jaką wykonał Hamalainen, Arajuuri czy Ivanov w Ekstraklasie spowodowała, że piłkarzy z kraju Muminków na naszych boiskach widzimy coraz więcej. To bardzo prosta zależność, bo tacy piłkarze są dostępni za darmo lub kosztują grosze i nie będą mieli wygórowanych warunków finansowych. Dla samych graczy to również wielka okazja, by być o krok bliżej reprezentacji niż z samej Veikkausliigi – tym bardziej teraz, gdy Huuhkajat przechodzi swego rodzaju rewolucję i odmładzanie składu.
Jego transfer do Stali Mielec może stanowić spore zaskoczenie, w szczególności biorąc pod uwagę wcześniejsze zainteresowanie znacznie mocniejszymi klubami. Jeszcze przed rokiem MTV Urheilu podawało przecieki o możliwym transferze do Rangersów, ale temat ucichł. Niemniej Kai Meriluoto przyjeżdża teraz do Polski, by łapać regularnie minuty i rozwijać swój wielki potencjał.
Nietypowa historia Meriluoto zaczyna się właściwie od momentu, gdy przyszedł na świat w rodzinie fińsko-japońskiej. Matka z ojcem poznali się w Stanach Zjednoczonych, gdzie oboje studiowali. Jego imię oznacza morze, a sam Kai ma także starszego brata – Aki, co oznacza jesień. Pierwsze wspomnienia zbudowały się wokół pobytu we Francji, bo to do Vienne przeniosła się cała rodzina rok po jego narodzinach. Związane to było oczywiste z pracą wykonywaną przez jego ojca. To we Francji budziła się miłość do piłki, gdy jako mały chłopak grał wraz z bratem tworząc z bramy garażowej piłkarską bramkę. Sam Meriluoto podkreśla, że w rozwoju piłkarskim pomogła zabawa i gra ze starszym bratem, gdzie rywalizowali bardzo poważnie.
Pierwszą piłkarską kartę zapisał jako dzieciak grając do 10. roku życia w Kyrkslätt IF, w mieście Kirkkonummi. Przerwanie tej przygody było drastyczne, bo przed rodziną i ojcem stał kolejny rozdział pracy za granicą. Tym razem wyjazd utrudnił piłkarski rozwój i zgłębianie hobby. W Chinach, gdzie wylądowali na dwa lata brakowało możliwości częstych treningów, czy gry. Doszło do momentu, że ojciec Kaia – Mikko zatrudnił do pracy z synami trenera osobistego. Kameruńczyk – Didier Njeweli brał chłopaków w opiekę, głównie skupiając się na aspektach fizycznych.
Pomimo wstępnych problemów Meriluoto zbudował większą pewność siebie i wracając do Finlandii miał już w głowie tylko myśl, że to piłka nożna jest kierunkiem w jakim zmierzał. Uwagę przerzucił na rozwój piłkarski, odpowiednią dietę czy zbilansowany sen.
Ludzka strona
Cała osobowość nowego Fina na boiskach Ekstraklasy stanowi niezwykle ciekawą historię. Mówimy o chłopaku zagłębionym w wiarę i religię. Choć jak sam wspomina, w jednym z obszernych wywiadów dla Helsingin Sanomat, to dopiero ujawniło się około trzy lata temu. Ma to związek z pewnością z religią jego matki, która należy do Kościoła katolickiego w Japonii, co nie jest zjawiskiem częstym w tym kraju. Meriluoto nie ukrywa faktu, że od czasu do czasu czyta Biblię, a przed każdym meczem rytuałem jest modlitwa i zawierzanie swego losu Bogu.
Wyjątkowość tego chłopaka to też podejście do życia w czystości. Kai nigdy w życiu nie skorzystał z żadnych używek, otwarcie podkreśla, że nie potrzebuje alkoholu, by dobrze bawić się z przyjaciółmi.
Rodzice potwierdzają, że znacząco kształtuje go japońska kultura. Pełen spokój, harmonia, ale także choćby szacunek do ludzi starszych. Łapanie bodźców japońskich stale się poszerza, a w głowie Kaia pojawiła się także myśl o tym, by dołączyć oficjalnie jako pierwszy człon nazwisko swej matki – Mitsuhashi.
Piłkarskie początki
Mając 12 lat dołączył do HJK, gdzie jego ojciec widział go w roli boiskowej dziesiątki, szybko jednak trenerzy ten pomysł zdemolowali budując go jako napastnika. Progres i rozwój szedł krok po kroku, jeszcze w drużynie rezerw Klubi 04 rywalizował i trenował wspólnie z Agonem Sadiku, który podobnie jak sam Meriluoto poprzedni sezon zapisał na konto jako swój najlepszy i zapracował sobie na transfer.
W Veikkausliidze debiutował już na początku sierpnia 2020 roku przeciwko FC Lahti, a drugi mecz we wrześniu przeciwko RoPS zakończył z premierową bramką i zrobiło się o nim coraz głośniej. Mimo to Fin, który trafił do Stali Mielec potrzebował wypożyczenia do Ilves Tampere, by wejść na znacznie wyższy poziom. To była nie tylko ta regularna gra, której nie dostałby w HJK, ale także choćby praca z trenerem od przygotowania fizycznego. W zespole Rysiów Meriluoto stał się po prostu dużo bardziej uniwersalny, a rotacja w ustawieniu oraz gra na trzech różnych pozycjach (środkowy napastnik, skrzydłowy, rozgrywający) znacznie poszerzyła wachlarz jego umiejętności.
Cały ten transfer nie był niczym nadzwyczajnym, uczestniczący w nim agent Roman Skorupa z RSport Agency (notabene, większość zagranicznych transferów Stali to ruchy, przy których Roman miał swój udział) potwierdził, że działania były szybkie, gdy tylko pojawił się temat jego możliwego wypożyczenia. Pomimo zainteresowania ze strony innych klubów Ekstraklasy oraz 1.ligi wybrał Stal Mielec, uznając to za najciekawszy projekt. Można to odebrać jako ruch podobny do tego z Hamuliciem: młody piłkarz na wypożyczeniu, z możliwym wykupem i ewentualna opcja na solidny zarobek. Meriluoto ma szansę odnaleźć się w zespole, także ze względu na ustawienie 3-4-2-1, w którym może odgrywać rolę wysuniętego napastnika, jak i piłkarza grającego za jego plecami.
Kibice piłkarscy z Finlandii zdają się wierzyć, że to idealny ruch dla zawodnika, szczególnie biorąc pod uwagę jego rozwój. W HJK zdecydowanie brakowałoby czasu na prezentowanie swych możliwości, bo absolutnym numerem jeden na środku ataku jest Radulović, po kontuzji wraca Roope Riski, a skrzydło zabezpiecza choćby kolejne nowe odkrycie Topi Keskinen. Dla 20 latka ważne jest łapanie minut i to ma zapewnić Stal. Niemniej, jak to zazwyczaj bywa, są też fani inaczej odbierający ostatnie tygodnie w ekipie mistrza Finlandii ze strony Meriluoto. Ich rozczarowanie występami tego piłkarza dało się we znaki i tym bardziej nie żałują odejścia.
Etatowy reprezentant młodzieżowych kadr Finlandii od zespołu U16, aż do U21 zwanego w kraju jako Pikkuhuuhkajat. Wraz z zespołem U21 był zresztą uczestnikiem niedawnego meczu towarzyskiego z Polską w tej kategorii wiekowej, gdzie zagrał 29.minut. Ma na koncie także dwa spotkania w pierwszej reprezentacji Finlandii, ale oba w meczach towarzyskich podczas styczniowego zgrupowania w Portugalii, gdzie Kanerva szukał również alternatyw na poważniejsze spotkania.
Jeżeli spojrzymy już czysto na boisko to zobaczymy napastnika znajdującego się kapitalnie przy długich podaniach za plecy obrońców, wykorzystującego do tego swoją szybkość. Nie obca jest mu techniczna gra, a kontrolę nad piłką wyszkolił podobnie obiema nogami. Nie trzyma się stricte pola karnego, schodząc zarówno do rozegrania do tyłu, ale też w boczne sektory boiska, choć tutaj znacznie przeważająca jest lewa strona. Pomimo młodego wieku nie widać, by specjalnie odczuwał stres, a w Ilves wielokrotnie pokazywał, że w rywalizacji z bramkarzami strach nie plącze mu nóg i z łatwością trafia do siatki. Jak na piłkarza w tym wieku przystało przed nim wciąż praca nad regularnością i stabilizacją formy.
Czy ten ruch może mieć swoje minusy? Owszem, w szczególności patrząc na przygody młodych Finów za granicami swego kraju. Idealnym przykładem z ostatnich lat jest tutaj Benjamin Kallman, który kiepsko wypadł w Norwegii i wrócił do Turku. Musiał wciąż piłkarsko dojrzeć i kolejny transfer do Cracovii jest już strzałem w dziesiątkę i na oścież otworzył drzwi do reprezentacji. Meriluoto ma o tyle łatwiej, że dużą część swojego życia spędził poza Finlandią i zna kilka języków obcych. Ryzyko podejmowane przez Stal nie jest wielkie, a już sparingowe minuty pokazały, że chłopak ten z piłką przy nodze nie czuje się źle. Ostatni czas to znakomite recenzje Finów na boiskach Ekstraklasy i nowy nabytek ekipy z Mielca jest kandydatem do kontynuowania dobrej serii.