Cofnijmy się do czerwca 2008 roku – reprezentacja Polski właśnie uczestniczy w Mistrzostwach Europy w Austrii oraz Szwajcarii. Turniej był niezwykle wyczekiwany przez wielu Polaków ze względu na świetny przebieg eliminacji do tej imprezy. Jednak to, co dzisiaj przychodzi nam na myśl o tamtym Euro, to jedno wielkie rozczarowanie. Inne odczucia co do ówczesnego miesiąca mają jednak kibice pewnego małego kraju w sercu Afryki – mowa tu oczywiście o Rwandzie. Amavubi, bo tak brzmi przydomek reprezentacji tego państwa, sprawili swojemu narodowi ogromny powód do dumy, wygrywając aż 3-1 z reprezentacją Maroka w eliminacjach do Mundialu w RPA. W internecie można znaleźć nagranie z tego meczu, na którym słychać gigantyczną radość kibiców po strzelonych bramkach. Nie ma co się oczywiście dziwić – Rwanda zrobiła wówczas wielką niespodziankę.
Kibice Amavubi drugiej takiej niespodzianki jednak nie otrzymali zbyt prędko. Będąc dokładnym – musieli na nią czekać aż 15 lat. Wczoraj, 21 listopada 2023 roku, Rwanda sensacyjnie pokonała Republikę Południowej Afryki w eliminacjach do Mundialu, i było to pierwsze zwycięstwo nad rywalem takiej klasy od wspomnianego meczu z Maroko. Dla nas, kibiców reprezentacji Polski, mimo wszystko kadra utrzymuje solidny poziom, choć niestety zmierza coraz bardziej ku przeciętności. Triumfy nad kadrą Niemiec, Anglii czy Portugalii do dzisiaj są niezwykle gloryfikowane. Nietrudno więc zrozumieć jak ogromnym wydarzeniem musi być dla kibiców kadry narodowej, która nawet w skali swojego kontynentu nie jest raczej zaliczana do tych „przeciętnych”; zwycięstwo nad Niemcami, Anglikami czy Portugalczykami Afryki (choć obecnie już raczej głównie pod względem historycznym to nawiązanie byłoby trafne).
W sierpniu tego roku z prowadzenia reprezentacji Rwandy zrezygnował Carlos Alos Ferrer. Jeden z najgorszych szkoleniowców jakich Amavubi mieli w historii, więc samo odejście powinno być powodem do radości. Martwił jednak fakt, że to Hiszpan postanowił opuścić tę posadę dla lepszej pracy w kadrze Białorusi a nie rwandyjski związek piłkarski go zwolnił. Do początku listopada reprezentacja pozostawała bez selekcjonera, aż do momentu kiedy ogłoszony nim został Torsten Spittler. Niemiec miał zaledwie dwa tygodnie, żeby wysłać powołania i około tygodnia, aby zapoznać się z zawodnikami oraz przygotować ich do meczów o stawkę. Miniona przerwa na kadrę po prostu nie mogła być udaną, ale los chciał inaczej.
Mecz z Zimbabwe – choć zremisowany 0-0 – pokazał, że Amavubi potrafią grać w piłkę, budować składne akcje ofensywne, czy kontrolować przebieg meczu w jego konkretnych fazach. Za poprzedniego selekcjonera nie było to niestety zbyt oczywiste, a kibice reprezentacji Rwandy na pewno nie przyzwyczaili się do takiej gry swojej drużyny. Co więcej – po meczu tym panował niedosyt, ponieważ gospodarze wyglądali na tyle dobrze, że wygrana była jak najbardziej możliwa. O rozczarowaniu jednak absolutnie nie ma mowy w kontekście spotkania z RPA, ponieważ Rwandyjczycy nie tylko pokonali dużo mocniejszą drużynę, ale na boisku wyglądali od nich o wiele lepiej. Po końcowym gwizdku radość była taka, jakby Rwanda już zdołała awansować na Mundial. I nie ma się co dziwić – po ponad 15 latach w końcu pokonali reprezentację z afrykańskiego topu, a obecnie sami są na szczycie swojej eliminacyjnej grupy.
Ciężko stwierdzić, czego możemy oczekiwać w kolejnych meczach w wykonaniu Amavubi. Następne mecze o stawkę – ponownie eliminacje do Mistrzostw Świata – odbędą się dopiero w czerwcu. W międzyczasie może pojawić się wiele zmian czy sytuacji, które wpłyną na kadrę. Jednak jeśli za kilka miesięcy gra oraz sama radość z jej wykonywania, którą widzieliśmy w ostatnich spotkaniach się nie zmieni, to możemy być pewni – reprezentację Rwandy w końcu będzie się dało oglądać z uśmiechem na ustach.