Kącik Stali Mielec #17: Podsumowanie rundy jesiennej

Stal Mielec rozpoczęła przygotowania do rundy wiosennej, ale wróćmy na chwilę do pierwszej części sezonu. Co działało? Co trzeba poprawić? Co sądzę na temat trenera Kieresia? Jak będzie wyglądać nadchodząca runda? – Na te pytania chyba znajdziecie odpowiedź w tym tekście.

Na początku chciałbym Was bardzo przeprosić za chamskie wprowadzenie w błąd. Tytuł to „Kącik Stali Mielec #17: Podsumowanie rundy jesiennej”, ale takiego typowego podsumowania będzie niewiele, a większość tekstu zajmą argumenty do tezy „Kamil Kiereś – słaby trener” (mogłyby być takie tematy ISTOTNE, a nie jakieś badziewia typu „Różne portrety rodzin w literaturze”).

Co to była za runda? Był to bardzo dziwny okres. Mamy 22 punkty (co według mojego kalkulatora daje 1,(2) pkt na mecz), teoretycznie wszystko jest zgodnie ze słowami zarządu i – biorąc pod uwagę nasze obawy (rewolucja, jakość kadry itp.) – teoretycznie powinniśmy być bardzo zadowoleni. Jednak tak pięknie nie było.

Może zacznijmy od pozytywów;

  • Jakość na pozycji numer 9 – jak zawsze mamy wybitnego pierwszego napastnika, ale wreszcie na rezerwie jest ktoś, kto ogarnia grę w piłkę, a nie ktoś na poziomie Szczutowskiego,
  • Świetnie wygląda współpraca Domana z Iliyą (i do pewnego czasu z Gerry),
  • Wreszcie mamy głębię składu (poziom niektórych zawodników, to inne kwestia),
  • Na uwagę zasługują również nieformalne transfery Leo i Kochala – obaj byli w poprzednim sezonie grali bardzo mało, a obecnie są (Leo niestety już nie będzie) pewnymi zawodnikami pierwszej 11,
  • Wyciąganie wniosków – trener Kiereś potrafi zauważyć przyczyny złej formy zespołu i wprowadzić skuteczne rozwiązania,
  • Odgruzowanie Getka.

Czy było jeszcze coś pozytywnego? Na pewno tak, ale nic mi się nie przypomina.

Może zacznijmy od ofensywny – ogólnie jestem zwolennikiem ataku pozycyjnego i według mnie mamy zawodników do takiej gry, ale denerwuje mnie mówienie o wszechstronności. Przegrywamy w okropny sposób z Wartą, trener Kiereś postanawia wrócić do gry bezpośredniej z początku sezonu. Super – skoro mamy trenera, który najlepiej się czuje w szybszej grze (co potwierdzają wyniki meczy, w których tak graliśmy), TO GRAJMY SZYBKIM ATAKIEM. Tymczasem wygrywamy z Pogonią, mecz z ŁKS ‘em zostaje odwołany i przed spotkaniem z Cracovią trener Kiereś postanawia wrócić do tych swoich bredni o wszechstronności (czytaj: mamy w nosie szybki atak i za wszelką cenę chcemy grać pozycyjnie, nawet jeśli kompletnie nie ogarniam takiego stylu gry) i (ja w szoku) od tego momentu znowu przestaliśmy umieć grać.

Był już temat ataku i „wszechstronności” w tym aspekcie, więc czas na element, w którym brakuje nam PRAWDZIWEJ wszechstronności, a mianowicie pressing – nam pasują wyniki, które nie mają prawa pasować. Ja rozumiem niski pressing z taką Legią i na upartego jestem w stanie zrozumieć taki styl gry w każdym meczu (mogę mieć inną opinię na ten temat, ale skoro trener woli tak grać, to niech tak gra), jednak problem jest taki, iż (oprócz wyjątków, jak mecz z Górnikiem) przy 0-1 nasza (trenera) reakcja wygląda mniej więcej tak: „e, czyli, że przegrywamy i gramy jak amatorzy? Trudno, nic nie zmienimy, na pewno będzie lepiej!”. Oczywiście nie jest lepiej i albo kończy się 0-1, albo rywale zdobywają drugą bramkę i łaskawie się otwieramy, ale niestety zazwyczaj jest za późno.

Stałe fragmenty gry – w jednym z ostatnich tekstów pisałem o konieczności wrzutek na krótki słupek i muszę coś wyjaśnić. Ja mam głęboko w nosie miejsce podania i jeśli Paweł Barylski wpadłby na jakiś innowacyjny I SKUTECZNY wariant z wycofywaniem do bramkarza, to możemy tak grać. Pisałem o tym dlatego, że kompletnie nie kreujemy sytuacji po SFG, a „rozwiązania” Pawła Barylskiego wyglądają mniej więcej tak: „ty biegnij tu, ty tam, a ty se wrzuć gdziekolwiek”. Pisałem o krótkim słupku, ponieważ zarówno test oka, jak i badania wybitnego naukowca (Dawida Myśliwca) potwierdzają, iż rzuty rożne na krótki słupek stwarzają więcej sytuacji (liczba goli to inna sprawa).

Rotacja – ja nie chcę 8 zmian co mecz, ponieważ byłoby to idiotyczne, a po drugie poziom naszej ławki nie jest zbyt wysoki. Jednak obecnie mamy jeszcze większy beton, niż za trenera Majewskiego. Po fatalnych spotkaniach trener Kiereś dokonuje aż 0 zmian w składzie – Bert, Marco, czy Wlazło potrzebują miliona tragicznych występów, żeby łaskawie usiedli na ławce. Chyba najbardziej absurdalną sprawą są występy Krzysztofa Wolkowicza w pierwszej „11”, a nie będę tu nic pisać – po prostu zacytuję wpis użytkownika C39 na portalu X (dawniej Twitter): „To jest serio na równi z wystawianiem lewego wahadłowego na „10” – pomysłem, który nie wypalił w pierwszych dwóch meczach sezonu, więc a co tam, spróbujemy znowu, ale żeby się nikt nie spodziewał – w 13 kolejce, a do tej pory będzie wchodził z ławki na swoją nominalną pozycję.”.

Młodzi – „9” i „83”, mówią Wam coś te liczby? Jest to czas rozegrany TYLKO W LIDZE przez Przemysława Maja i Łukasza Wolszyńskiego. Nie chodzi mi teraz o wystawienia Przemka w podstawie, ponieważ na 99,99% jest za słaby, ale porównajmy sobie tych zawodników. U obu widać braki techniczne, jednak Łukasz wchodzi i urządza sobie spacerek po boisku, a Przemek:

  • Grał, a nie truchtał,
  • Może się rozwinąć (Excel lubi to),
  • Robi minuty do limitu.

Dla mnie wybór jest prosty (dla Kamila Kieresia też, ale no właśnie…).
Przykład opisywany wyżej jest najbardziej logiczny, ale myślę, że (w granicach rozsądku) można ten sam schemat przenieść na innych piłkarzy – co szkodzi SPRÓBOWAĆ Phillipsa/Gierlacha/kogokolwiek zamiast Rafy? Co szkodzi SPRÓBOWAĆ takiego Rozwadowskiego zamiast Stępnia?
Zapewne pojawią się argumenty odnośnie postawy na treningach i meczach rezerw (nawet nie wiem kto tam gra). I fakt, żaden Maj/Gierlach/ktokolwiek nie będzie zbawcą Stali, ale czy Wolsztyn, Rafa i – w mniejszym stopniu – Stępień, zrobili cokolwiek dobrego (pytanie retoryczne)? No właśnie, to może lepiej dać szansę innym?
PS. Za trenera Majewskiego miałem „akcję” #AdambojęsięMajewski, po zatrudnieniu Kamila Kieresia liczyłem na zmianę, ale chyba trzeba zacząć „akcję” #KamilbojęsięKiereś…

Transfery – na merytoryczną ocenę (o ile u mnie cokolwiek jest merytoryczne) nabytków przyjdzie czas po zakończeniu sezonu, ale trzeba zwrócić uwagę na jedną rzecz. Trener Majewski był, jaki był, skuteczność transferów miał, jaką miał, ale Adam Majewski ogarnia co to jest scouting i umiał wynaleźć kogoś nieoczywistego, a Kamil Kiereś zrobił 1/2 takie ruchy, a 90% transferów jest dzięki agentowi…

Nie mogę nie napisać o Gerrym. Od początku jego atutami były gra do przodu, współpraca z Domanem i szybkość, ale miał ogromne problemy z obroną. Na miejscu trenera (wybrać dowolne);

A. Przestawiłbym go na „10”.

B. Wykorzystałbym jego atuty i jakoś zneutralizował wady (podwajanie przez „6”, albo coś).

Trener Kiereś wpadł natomiast na genialny plan i cofnął trochę Gerrego, dzięki czemu dalej nie umie bronić, ale za to stał się nieobecny w ataku. Gratulacje trenerze!
PS. To unikanie Łukasza na „10” jest absurdalne, chłopak grał kiedyś na tej tej pozycji i ma idealne umiejętności do tej pozycji, ale według trenera jest wahadłowym i nie może grać gdzie indziej. JEDNAK lewy obrońca, który nigdy nie grał jako OP, gra tam w pierwszym składzie.

Tak narzekam na trenera, ale wydaje mi się, iż mamy problemy z zaangażowaniem. Nie mam jakichś obserwacji na potwierdzenie tej tezy (no może oprócz meczu z Wartą, gdzie zastanawiałem się, czy my wiemy, co to jest ruch bez piłki), ale jest taki mecz z Legią, albo innym Górnikiem i widać po zawodnikach chęć gry, a potem przychodzi Piast, lub inna Puszcza i tylko nieliczni grają, a reszta wygląda tak, jakby miała mecz w nosie i najchętniej wróciłaby do domu.

Jako, iż jestem leń (planowo tekst miał się pojawić około 3 tygodnie temu) i Stal rozpoczęła już przygotowania do wiosny, to czas zadać sobie pytanie – co to będzie? Odpowiedź jest taka sama, jak streszczenie tej rundy – wiemy, że nic nie wiemy. Teoretycznie transfery wyglądają dobrze (Maksymilian Pingot budzi moje wątpliwości, ale Leo ma kontuzję, a trudno być gorszym od Marco i Berta), wreszcie będziemy mieli prawdziwego napastnika, a nie „napastnika” i (co chyba najważniejsze) – trener Kiereś będzie miał pierwszy okres przygotowawczy (tego czegoś przed sezonem nie liczymy), więc będzie czas na przygotowanie jakichś sensownych schematów. Niestety nie musi być tak świetnie – dalej naszym napastnikiem do gonienia wyników będzie Wolsztyn, nie wiadomo, czy nie spadnie jakość zarządzania, z klubu odszedł Tomasz Poręba (sprawy polityczne) i być może odejdzie Jacek Klimek (możliwy start na prezydenta). Martwią również słowa trenera o powrocie do ataku pozycyjnego (oczywiście argumenty dopasowane do tezy), więc mam takie pytania – Pamięta Pan mecz z Puszczą? Pamięta Pan mecz z Widzewem? Pamięta Pan mecz z Wartą? Pamięta Pan pierwszą połowę drugiego meczu z Cracovią?

Share via
Copy link