Kącik Śląska Wrocław #1: Falstart mistrza jesieni

Zdecydowanie nie tak wyobrażali sobie powrót Ekstraklasy po przerwie zimowej kibice Śląska Wrocław. Drużyna ze stolicy Dolnego Śląska zaliczyła falstart, zdobywając zaledwie 1 punkt przez trzy pierwsze lutowe mecze. Jednak urwanie punktów na wyjeździe jednemu z głównych faworytów do mistrzostwa Polski, czyli Lechowi Poznań, może być zapowiedzią czegoś dobrego. Zapraszam do podsumowania początku rundy w wykonaniu drużyny z Wrocławia.

Indywidualne błędy defensywy
Śląsk z rundy jesiennej słynął przede wszystkim z najlepszej defensywy w lidze, co potwierdzała liczba straconych goli. Fantastyczna forma bramkarza Rafała Leszczyńskiego, żelazny duet środkowych obrońców, czyli Bejger i Petkov, oraz solidne boki obrony. Niestety, dwa pierwsze mecze nie potwierdziły formy piłkarzy Jacka Magiery. W obydwu z nich zostały popełnione duże indywidualne błędy – najpierw gol samobójczy Janasika w meczu z Pogonią, a następnie katastrofalne krycie (właściwie jego brak) snajpera Stali Mielec Ilyi Shkurina. Pomyłki te doprowadziły do zerowego dorobku punktowego drużyny z Wrocławia. Nadziei kibice Śląska mogą szukać w bezbramkowym remisie z Lechem Poznań, gdzie defensywa spisała się dużo lepiej. Drużyna z Poznania przez cały mecz jedynie raz stworzyła sobie dogodną sytuację, gdy Filip Szymczak strzałem głową pokonał bramkarza Śląska, jednak bramka została niezaliczona z powodu wcześniejszego spalonego.

Niemoc ofensywna
Fatalna skuteczność drużyny z Wrocławia przyczyniła się do braku strzelonego gola po lutowych meczach. Domowy mecz z Pogonią to festiwal niewykorzystanych okazji, których Śląsk miał mnóstwo. Drużyna Jacka Magiery oddała aż 21 strzałów (w tym 8 celnych), przez większość meczu dominując przeciwnika. W tym przypadku sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło: niewykorzystane sytuacje się mszczą. Śląsk stracił gola po własnym błędzie i przegrał mecz 0:1. W następnych spotkaniach już tak dobrze nie było. Ze Stalą wrocławska ofensywa biła głową w mur, nie potrafiąc przedrzeć się przez nisko ustawioną obronę rywala. Przeciwnikowi wystarczył jeden stały fragment gry i wyniku 0:1 nie wypuścił już do końca meczu. W meczu z Kolejorzem role się odwróciły i to rywal był stroną dominującą. Wrocławska ofensywa cierpliwie czekała na swoje sytuacje z kontrataków. Taki moment nadszedł w końcowych minutach meczu, gdy Patryk Klimala, który zastąpił słabego Erika Exposito, miał idealną akcję na strzelenie swojej pierwszej bramki w barwach Śląska. Uderzył jednak zbyt słabo, a do tego w środek bramki, co nie sprawiło żadnych problemów Bartoszowi Mrozkowi i Śląsk nie zgarnął pełnej puli do Wrocławia.

Podsumowanie
Początek rundy w wykonaniu mistrza jesieni definitywnie można uznać za falstart. Uważam jednak, że kibice Śląska nie mają ogromnych powodów do zmartwień. Drużyna z Wrocławia potrafiła zanotować dobre występy zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Następny mecz odbędzie się 2.03 z Widzewem Łódź na stadionie Tarczyński Arena, gdzie gospodarze będą próbowali zachować równowagę między obroną, a atakiem oraz wreszcie popisać się dobrą skutecznością strzelecką.

Fot. @WimeFoto

Share via
Copy link