Droga do sukcesu Tadżykistanu

Reprezentacja Tadżykistanu po raz pierwszy od uzyskania niepodległości miała szansę znaleźć się na ustach całego piłkarskiego świata, i to bynajmniej nie z powodów korupcji, machinacji czy ingerencji władzy w sport. Lwy Persu zaliczyły w lutym swój pierwszy występ w Pucharze Azji i zaprezentowały się z nieoczekiwanie dobrej strony, jednak ich popisy nie przyszły znikąd – ta reprezentacja, podobnie jak ich większy, wschodni sąsiad, poczyniła ogromny progres w ostatnich latach. Jaką drogę przeszli i dlaczego warto ich śledzić?

Trudne początki

Przez lata po odzyskaniu niepodległości tadżycki futbol dołował. Nawet w porównaniu do innych biednych, skalanych korupcją postsowieckich krajów liga tadżycka wypadała blado, mimo faktu, że reprezentacji zdarzało się wygrywać – chociaż bez ekscesów, a konflikty graniczne i wojna domowa tylko pogarszały sprawę w i tak już niestabilnym państwie. Przez lata Tadżykistan był po prostu jedną z wielu reprezentacji, które grające we wcześniejszych etapach eliminacji do Mistrzostw Świata czy kontynentu wykładały się na pierwszym poważniejszym przeciwniku. Słaba liga nie miała żadnego silnego reprezentanta w rozgrywkach kontynentalnych, więc brakowało też konkretnego źródła potencjalnych transferów za granicę czy kadrowiczów.

I właśnie zmiana tego stanu rzeczy była katalizatorem, który zapoczątkował powolny, ale stabilny okres wzrostowy tadżyckiego futbolu. Pod pretekstem upamiętnienia niepodległości kraju, syn prezydenta kraju Emomali Rahmon dogadał się z malezyjskim koncernem i obrał sobie za cel utworzenie pierwszego w państwie rzeczywiście liczącego się i profesjonalnie funkcjonującego klubu. Tak więc powstał Istiklol Duszanbe (gdzie pierwsze słowo w nazwie oznacza dosłownie „niepodległość”) mający być okrętem flagowym Tadżykistanu w azjatyckiej Lidze Mistrzów i Pucharze AFC. Pojawił się jeden problem – Rahmon, znany ze swoich ekscesów oprócz bycia współwłaścicielem i prezesem, zapragnął jeszcze grać dla Istiklolu. W dodatku pierwsze sukcesy nowego projektu naznaczone były decyzjami sędziowskimi wahającymi się od kontrowersyjnych do skandalicznych, oczywiście zawsze na niekorzyść przeciwników, i podejrzanie dogodnie dobranym terminarzem.

Stawianie fundamentów

W końcu jednak Rahmon poszedł po rozum do głowy – zerwał z głupimi zachciankami, przejął tadżycki ZPN, postawił na profesjonalizm i faktycznie – w przeciągu kilku lat Istiklol zebrał najlepszych piłkarzy oraz trenerów i „odskoczył” reszcie ligi, nie tylko finansowo dzięki wsparciu (nieoficjalnie) rządu i inwestora, ale i sportowo. Od 2010 roku wygrali ligę dwanaście razy, a od 2014 wygrywają ją nieprzerwanie. Od 2015 co roku grają też w grupach rozgrywek kontynentalnych. Najważniejszym i najdobitniej pokazującym sukces projektu wynikiem była wygrana 4-1 nad saudyjskim Al-Hilal w grupach Ligi Mistrzów w 2021 roku. Faktycznie więc Tadżykistan w końcu otrzymał profesjonalny, stabilny klub, który szkoli młodzież, i na którym można oprzeć trzon reprezentacji.

Budulec zaczął więc się pojawiać. Niektórzy reprezentanci, tacy jak Farchod Wasijew czy Aliszer Dżaliłow, szkolili się w Rosji i to na nich opierała się reprezentacja, uzupełniana ligową topką głównie z Istiklolu. Potrzeba teraz było więc kogoś, kto z tą drużyną będzie w stanie coś ulepić – w 2012 federacja pierwszy raz postawiła na zagranicznego selekcjonera, Bośniaka Kemala Alispahicia, ale dość szybko i on, i jego serbski następca zostali zwolnieni. W końcu jednak w 2018, po jeszcze paru nieudanych perypetiach z krajowymi trenerami, posadę otrzymał zmarły w grudniu zeszłego roku Usmon Toszew. Uzbek posiadający dotychczas tylko doświadczenie w słabszych klubach rodzimej ligi ustabilizował Tadżykistan, do tego stopnia, że po raz pierwszy można było zacząć marzyć o kwalifikacji na Puchar Azji. Taki też był postawiony przed nim przez federację cel. Reprezentacja grała dobrze, mało brakowało a dostałaby się do finałowej rundy kwalifikacji do MŚ, i była na dobrej drodze do zapewnienia sobie miejsca w pucharze kontynentu.

2021 rok okazał się już ostatnim elementem układanki, która złożyła się na obraz reprezentacji, jaki zobaczyliśmy na Pucharze Azji w tym roku. Toszew odszedł po wypełnieniu kontraktu, ale jego następcą został Petar Šegrt. Chorwat od razu został pokochany przez tadżyków, po części dzięki podobieństwu do Alberta Einsteina (tak też nazywały go lokalne media), a po części dzięki uprzejmości i wręcz bijącemu od niego optymizmowi. Od początku objęcia posady na każdej konferencji prasowej osobiście witał się z każdym dziennikarzem i działaczem siedzącym w pierwszym rzędzie, co stało się niejako już żartem sytuacyjnym. Šegrt kontynuował wizję Toszewa, wprowadzając do środkowoazjatyckiej drużyny odrobinę europejskiego spokoju (często wiążącego się z panicznym unikaniem zmian w zespole, co na pewno było jego największym mankamentem) i wprowadził ją na upragnione mistrzostwa. Już wtedy przeszedł do historii regionalnego futbolu, a mogło być już tylko lepiej. Jednak wtedy drużyna została jednak mocno osłabiona – u postaci przewodniej i najlepszego strzelca kadry Manuczechra Dżaliłowa został zdiagnozowany nowotwór. Mimo wszystko piłkarze zagryźli zęby i, mimo osłabienia, na turnieju, na którym Tadżykistan zaszedł jak wiadomo do ćwierćfinału pokonując ZEA i Liban, odpadając dopiero po zaciętym boju z przyszłym finalistą Jordanią, witano byli na lotnisku w Duszanbe jako bohaterowie.

Co przyniesie przyszłość

Oczywiście, jak to w przypadku takich historii bywa, zawsze musi pojawić się jakieś „ale”. W szeregach tadżyckiego ZPN-u powtórzyła się sytuacja z Toszewem z 2021 roku – federacja nie potrafiła dogadać się z selekcjonerem co do przedłużenia kontraktu i Chorwat opuścił reprezentację zaledwie niecałe dwa tygodnie po końcu turnieju. Włodarze kadry zagrali bezpiecznie i jako jego następcę wybrali Gelę Szekiladze, czyli dotychczasowego asystenta trenera. Ma on mieć bardziej taktyczne podejście do gry niż jego poprzednik, którego siła w znacznej mierze opierała się na utrzymywaniu pozytywnej atmosfery w zespole. Mimo tego, cel Tadżykistanu jakim jest awans na nadchodzące MŚ pozostaje niezmienny, a wizja długofalowego rozwoju ma być kontynuowana – i na to wszyscy liczymy.

Nowy trener reprezentacji Gela Szekiladze. (fot. Tajikistan Football Federation)

Kampania Tadżykistanu wytworzyła wokół siebie dużo szumu medialnego, i federacja liczy, że pozwoli to na wypromowanie się nieco na arenie międzynarodowej. Już teraz Aliszer Szukurow, jedyny podstawowy zawodnik kadry na co dzień grający w innym tadżyckim klubie niż Istiklol swoimi występami zapracował sobie na transfer do Dinama Tbilisi, a opoką w obronie Wachdatem Chanonowem – nomen omen również strzelcem gola w meczu z ZEA – interesowały się zespoły z Korei Południowej. Tadżykistan, tak jak ich sąsiadów Kirgistan i Uzbekistan, na pewno warto śledzić w przyszłości, bo są to państwa, których gwałtowny rozwój da się naocznie obserwować. Kto wie, może za jakiś czas zobaczymy Perskie Lwy na rozszerzonych Mistrzostwach Świata?

Share via
Copy link