Jako polscy piłkarscy fani już niejednokrotnie mogliśmy słuchać historii o tym, jak mistrz kraju lub reprezentant Ekstraklasy w europejskich pucharach odjeżdża reszcie ligi za pieniądze tam zarobione. Dotyczyło to zarówno Lecha, jak i Legii, a mimo wszystko kończyło się na niczym. Mówimy jednak o dużo bardziej wyrównanej lidze niż Veikkausliiga. Przewaga finansowa i organizacyjna HJK nie ulega jakimkolwiek wątpliwościom. Podkreśla to także seria zdobywanych mistrzostw Finlandii, które wyrywają również pomimo kiepskiej dyspozycji. Sytuacja w Helsinkach mimo to nie jest tak kolorowa, jak może na pierwszy rzut oka się wydaje… Początek sezonu 2024 był i jest potężnym wstrząsem oraz bolesnym lądowaniem i to na chwilę przed startem eliminacji Champions League. Ale to tylko koniec całego półrocza straconego na błędnych i głupich decyzjach w gabinecie…
W trakcie sezonu 2023 napięcie wokół drużyny wzrastało, choć start nie należał do najgorszych. Pod wodzą Toniego Koskeli w szesnastu meczach zaliczyli tylko dwie porażki ligowe, a i odpadnięcie z Suomen Cup z Honką mogło przejść bez większego echa. Niestety HJK prezentowało się, w kontekście stylu, bardzo słabo. Frustracja rosła do tego stopnia, że wprost mówiono o poziomie piłkarskim niepasującym do mistrza Finlandii.
Czarę goryczy przelała rywalizacja z Larne FC w 1.rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Na niewiele zdało się tu zwycięstwo 1:0 po ciężkiej rywalizacji, bo to po tym spotkaniu podjęto decyzję o zwolnieniu Koskeli. Sama współpraca trenera z ekipą dyrektorską klubu nie należała do najłatwiejszych i to napięcie również było widać. Dość kuriozalne dla nieregularnego obserwatora ligi mogło być zwolnienie trenera w momencie walki o Europę i na drodze do obrony tytułu, ale akurat wymagania wobec HJK są dużo wyższe niż tylko wypełnianie gabloty.
Na zastępcę wytypowano Toniego Korkeakunnasa, który był asystentem Koskeli, a wcześniej sporą część trenerskiej pracy poświęcił na budowę Myllykosken Pallo oraz FC Lahti. Efekt nowej miotły dotknął w szczególności sfery psychicznej, bo zawodnicy dużo szybciej poczuli na boisku luz. Wyniki bywały różne, zdarzały się ligowe wtopy, co doprowadziło do tego, że o mistrzostwie decydował ostatni mecz… przegrany z KuPS. Dużo lepiej udało się to ciągnąć w Europie, bo osiągnął kolejny z rzędu europejski awans. Niemniej i tu zdarzały się spore problemy, bo dwumecz z Karabachem przegrali, a w ostatniej rundzie eliminacji LKE trzeba było odrabiać straty z rumuńskim Farulem. Awans był, ale sam pobyt w fazie grupowej totalnie do zapomnienia, bo HJK wyglądało dużo gorzej niż rok wcześniej w dużo mocniejszej grupie LE.
Na domiar złego w połowie sezonu 2023 oficjalnie ogłoszono, że autor ostatnich wielkich sukcesów klubu odejdzie do konkurencyjnego Ilves, tam budować silny zespół. Mowa o dyrektorze sportowym – Mikko Takkuli, pracującym w klubie ponad 14 lat. Z Mikko przy biurku HJK sięgało po mistrza czterokrotnie i aż trzykrotnie z rzędu grało w fazie grupowej europejskich pucharów. Jego ruchy transferowe robiły niesamowite wrażenie – reprezentanci kraju lub byli piłkarze kadry Huuhkajat i globalnie znane fińskie nazwiska.
Dało się dość łatwo zauważyć, że ta zmiana drastycznie wpadła na Akiego Riihilahti, pełniącego rolę dyrektora generalnego w klubie. Prosił on wręcz zarząd Ilves, by medialnie i publicznie tego ruchu nie ogłaszać… ale o tym, jak to wpłynęło na jego decyzyjność, za chwilę.
Pomimo spełnienia dwóch najważniejszych celów, decyzja zarządu HJK była szybka i już teraz wiadomo, że zbyt pochopna. Jeszcze przed ostatnim meczem z PAOK’iem potwierdzono, że Korkeakunnas po sezonie odejdzie, bo jest szkoleniowcem zbyt słabym na ambicje i plany mistrza kraju. Na bezrobociu nie pozostawał on długo, dołączając do sztabu trenerskiego Markku Kanervy w reprezentacji Finlandii.
Bardzo długo i mocno zastanawiano się kto może zostać jego następcą. Jeszcze podczas swej obecności w klubie Takkula rozglądał się za trenerami, którzy mieli swoje doświadczenia, najlepiej w ligach lepszych niż fińska oraz potrafiących łączyć pracę z mocnym zespołem wraz z wprowadzaniem młodych graczy i dobrą współpracą z akademią. Na czele listy pojawił się choćby Jose Riveiro, czyli asystent Lehkosuo w Helsinkach, pierwszy trener Interu Turku, a obecnie pracujący w Orlando Pirates w RPA. Osobiście HJK zaproponował się Alexander Nouri, niegdyś pracujący w Werderze Brema. Na potencjalnej liście był również Simo Valakari, dobrze znany z KuPS.
To była tylko wstępna lista, a na tej głównej przekazanej do Riihilahtiego na samym czubie był Nicky Hayen. 43-letni Belg, pracujący jako asystent Club Brugge, bądź prowadzący wówczas rezerwy tego klubu. Dziś zarówno Hayen, jak i HJK są w kompletnie innym miejscu. Nicka nie przyjęto w Helsinkach po zmianie dyrektora sportowego i miał „zawalić” rozmowę kwalifikacyjną, co przekazały niektóre z fińskich mediów, a sam trener otrzymał swą szansę w Brugii w roli pierwszego trenera i w 14 meczach zanotował tylko jedną porażkę (półfinał LKE z Fiorentiną) zdobywając ostatecznie mistrzostwo Belgii.
Pojawiający się w stolicy Finlandii Vesa Mäki chciał wejść do klubu z własnym pomysłem. Jeszcze raz zapytał o dostępność Riveiro, ale przy odmowie miał już w głowie tylko jedną opcję. Podjął niesamowicie wielkie ryzyko i ściągnął swojego kolegę z kursów trenerskich Ekkono – Ferrana Sibilę.
Samo spojrzenie na dotychczasowe doświadczenie 35-latka stawiało mnóstwo znaków zapytania, zarówno wśród kibiców klubu, jak i ekspertów. Do najsilniejszego klubu w Finlandii przychodził trener, który indywidualnie pracował tylko chwilę jako tymczasowy szkoleniowiec w Goteborgu, a tak w wielu miejscach pełnił rolę asystenta. Ostatnim miejscem pracy w przypadku Hiszpana było Malmo i rola trenera rozwoju. Zaczęły pojawiać się komentarze, że nowe twarze w klubie nie mają wystarczająco umiejętności, by takim potentatem rządzić. W szczególności po słowach Riihilahtiego o „wyższym poziomie”, na jaki zespół ma wskoczyć w sezonie 2024.

źródło zdjęcia: https://www.hbl.fi/2024-04-06/en-trasslig-vinter-kan-kanske-ge-overraskningarnas-var/
Sytuację pogorszył zimowy news, o braku licencji UEFA Pro po stronie Sibili, co nie pozwala na prowadzenie drużyny na poziomie Veikkausliigi. Kołem ratunkowym HJK stało się przesunięcie Ossiego Virty do roli pierwszego szkoleniowca, przynajmniej na papierze. Ferran oficjalnie był jego asystentem, choć doskonale wiadomo było, że to on będzie rządził z tylnego siedzenia. Trenerska farsa jaką stworzył Mäki nie wzbudzała zaufania również u piłkarzy. Na treningach Virta odpowiadał czasami za małe grupy treningowe, a w tym czasie Sibila prowadził trening dla wyjściowego składu. Układ nie do pomyślenia, biorąc pod uwagę jakie rolę zimą przejęli obaj po zamieszaniu z trenerską licencją.
Słaba organizacja klubu to jedno, bo gdyby boisko pozytywnie weryfikowało eksperyment to z pewnością dyskusja byłaby mniej krytyczna. Niestety HJK w każdym meczu było strasznie ciężkie do oglądania, brakowało szybkości, jakości, polotu i wypracowania przewagi nad rywalami. Doszło do momentu, w którym po wyszarpanym jakimś cudem zwycięstwie nad Interem radość piłkarzy była mocno stonowana. Zdawali sobie oni sprawę, że pomimo trzech wyjazdowych punktów zaprezentowali się fatalnie.
Z każdym meczem rosła frustracja kibiców, ale co warto odnotować – pierwsze okrzyki niezadowolenia i skandowanie kierowali oni w stronę dyrektora sportowego. „MÄKI OUT”. Dopiero po jakimś czasie obrywał też hiszpański szkoleniowiec HJK. Gorsze nastroje to także domaganie się zwolnień obu tych osób z klubu, co zaczął mieć na uwadze dyrektor generalny.
Gwoździem do trumny stała się rywalizacja z VPS, podczas której widać było ewidentnie brak formy mistrzów Finlandii. Na tle rewelacji ostatniego półrocza w lidze ciężko było stworzyć sobie jakiekolwiek okazje. Vepsi zdominowali rywala w każdym elemencie gry, smutne miny piłkarzy snujących się po murawie widział każdy kto ten mecz oglądał… a bezradność na trenerskiej ławce biła w sposób potężny. Fizycznie HJK kompletnie leżało, więc braku dobrej gry nie dało się nawet nadrobić bieganiem i zaangażowaniem.
To był moment przełomowy także w gabinetach klubu, cierpliwości już nie wystarczyło na kolejne tygodnie. Mimo to pojawia się wciąż mnóstwo komentarzy, jakoby decyzja o zmianach miała zostać podjęta zbyt późno. Po meczu z VPS w mediach hucznie ogłoszono wielkie roszady, bo w trybie natychmiastowym swoje stanowiska pracy stracił zarówno Sibilla, jak i Mäki. Zaledwie trzy zwycięstwa w pierwszych ośmiu spotkaniach ligowych to bilans tragiczny dla takiego potentata jak HJK.
Decyzję ułatwiała również wszechobecna frustracja zawodników. Pojawiały się komentarze odnośnie jakości sesji treningowych, które przez Hiszpana miały być wręcz przegadane. Pisząc wprost: podczas nich mówiono wiele, a robiono zbyt mało.
Następcy klub nie musiał szukać daleko, bo na wielki powrót zgodził się… Toni Korkeakunnas. Twórca zeszłorocznych sukcesów klubu, który miał obiecaną nową umowę przez Takkulę przy wygranym mistrzostwie i awansie do Europy… ale obietnicę tą złamał Riihilahti. Mimo to obaj panowie usiedli ponownie do stołu, by spróbować naprawić sytuację klubu. Wykorzystując poprzednie zaszłości pomiędzy nimi stary/nowy trener mistrza Finlandii zapewnił sobie podwyżkę. To także kontrakt obowiązujący aż do końca 2025 roku, na co nie mógłby liczyć przy poprzednim dyrektorze sportowym. Jego asystentem będzie Ossi Virta, który jako jedyny ostał się z poprzedniego sztabu, zatrudniono także nowego trenera fizycznego. Parafowana z HJK umowa wiązała się z zakończeniem przez Korkeakunnasa pracy w Fińskim Związku Piłkarskim.

źródło zdjęcia: https://www.hjk.fi/artikkelit/miehet/toni-korkeakunnas-palaa-hjkn-paavalmentajaksi/
Na pierwszej konferencji prasowej Korkeakunnas powiedział, że brak nowej umowy w listopadzie było jego największym rozczarowaniem w życiu. Cała ta sytuacja bolała bardzo i ciężko było się z tym pogodzić. Niemniej ciężko było przejść obok kolejnej szansy prowadzenia tej drużyny. Toni jako swą słabość i jednocześnie siłę wskazał fakt, że stawia wszystko na jedną kartę przyjmując tę propozycję pracy.
Dyrektor generalny Riihilahti względem oceny swych decyzji był dużo bardziej powściągliwy, choć przyznał, że popełniono błędy na wielu płaszczyznach, a stworzona konfiguracja była trudna. Według niego bardzo mocno brakowało wcześniej przywódcy w szatni, a Korkeakunnas sprawdził się w tej roli, większość piłkarzy zna i pod jego wodzą pokazywali oni znacznie więcej ze swoich umiejętności.
Ostatnie pół roku stało się dla klubu ze stolicy czasem straconym, zmarnowaną szansą. Nie ulega wątpliwości, że duża w tym praca Riihilahtiego… lata udanych decyzji, sukcesów przykryła tym samym czarna, potężna plama na wizerunku. Mimo wszystko wydaje się, że główny właściciel HJK Oy jest bardzo daleko od zwolnienia i prób zmian na stanowisku dyrektora generalnego. Olli-Pekka Lyytikäinen uważa wręcz Riihilahtiego za osobę niezastąpioną… ale czy to dobre dla klubu?
Na domiar złego skandal powstał także w gabinetach klubowych, gdy jeden z pracowników HJK Oy złożył zawiadomienie o zaległościach względem jego osoby. Chodziło tu przede wszystkim o niewypłacanie nadgodzin oraz należności za pracę osoby z niepełnosprawnością. Pokazało to po raz kolejny, że zarządzanie zasobami ludzkimi w Helsinkach nie jest na najwyższym poziomie. Według medialnych doniesień te ogromne nieopłacone nadgodziny to jednak nie tylko kwestia tej jednej osoby, a znacznie większej grupy, natomiast tylko ten jeden miał odwagę i poszedł z tym do sądu. Żeby jednak nie było tak gorzko dla samego HJK, to problem ten trawi od środka całe środowisko sportowe w Finlandii. Pracodawcy niejednokrotnie traktują pracę w tej branży jako pasję, stąd powtarzające się na szeroką skalę darmowe nadgodziny, o które według nich pracownik nie będzie się upominał wykonując często pracę marzeń, czy w ramach swoich zainteresowań.
Te gorsze miesiące i błędne decyzje medialnie starają się tłumaczyć też mnogością funkcji jakie Riihilahti pełni. Ari to przecież nie tylko dyrektor HJK, ale także stanowiska zajmowane w Stowarzyszeniu Klubów Piłkarskich (ECA) oraz UEFA. Dzielenie obowiązków na pracę w klubie i ważne zadania do wykonania w Europie mogły osłabić czujność podczas badań rynku, stąd powstałe błędy.
Cel postawiony przed HJK jest oczywisty – klub chce utrzymać swą pozycję jako numer jeden na krajowym podwórku. Pomimo straty punktowej ambitnie będzie do końca walczył o mistrzostwo, a przy okazji chce podtrzymać serię gry w fazie grupowej europejskich pucharów. Już pierwsze dwa mecze z nowym szkoleniowcem na ławce pokazały, że otwarte na oścież okna i przewietrzenie dało piłkarzom drugie życie. Sam Korkeakunnas już w pierwszym meczu zszokował wstawiając do pierwszego składu debiutującego Boamaha na środek obrony, ale ryzyko to w pełni się opłaciło. Zaczął się więc proces budowy nowych graczy i potężny zastrzyk psychologiczny dla innych. Droga do przejścia jest jednak bardzo daleka, do poprawy w grze wciąż sporo, ale wydaje się, że ciemne chmury znad Bolt Arena przegoniono. Podjęto również pierwszy ruch wzmacniający jeszcze kadrę i rywalizację w bramce, co przyda się w szczególności na europejskich wojażach, gdzie dużo więcej z doświadczenia może dać Niki Mäenpää aniżeli Jesse Öst.
Budowana zimą kadra zostawia również wiele do życzenia, ale to czas pokaże, czy brakowało pomysłu na tych graczy Sibilli, czy są to kompletnie chybione ruchy. Niemniej start rozgrywek w wykonaniu Morosa Gracii, Diogo Tomasa i Plange’a zostawia wiele do życzenia. Tym bardziej w przypadku Anglika cierpliwość kibiców była bardzo krótka, bo raptem kilka spotkań wystarczyło, by chcieli oni odstawienia wypożyczonego napastnika kosztem młodego wychowanka Ezeha.
HJK choć dominuje ligę fińską od długich lat to nie jest to deklasacja ligi, a wielu mogłoby tego od nich oczekiwać. Również na tym poziomie zdarzają się błędy, które w ostatecznym rozrachunku mogą kosztować wiele… ale najważniejsze, by w odpowiednim momencie do tych złych decyzji się przyznać i spróbować je naprawić. Korkeakunnas daje fanom zespołu nadzieję i sam chęcią powrotu pokazuje, jak wiele dla niego znaczy ta szansa i sam pobyt w Helsinkach. Wydaje się koniec końców, że najgorsze za nimi, a nad Helsinkami wychodzi słońce zwiastujące poprawę sytuacji. Po raz kolejny mogliśmy się przekonać, że pragnienie zmian na siłę kończy się totalnym fiaskiem…
źródło obrazka tytułowego: veikkausliiga.com
źródła tekstu: www.mtvuutiset.fi / www.hs.fi / rozmowa z Alexandrem Hölttä / www.hjk.fi