Przed tym sezonem były duże nadzieje. Klub do najwyższej klasy rozgrywkowej awansował po 3 latach. Promocja nastąpiła w niespodziewanym momencie, sezon wcześniej ŁKS zajął 10 miejsce w 1 lidze. Nowym-starym trenerem został Kazimierz Moskal, który miał ten zespół poukładać, a w późniejszych latach dopiero awansować. Do Ekstraklasy wrócił od razu i wszyscy wiemy jak to się skończyło…
Transfery – największy problem
Na sezon 23/24 trzeba było zbudować o wiele silniejszy skład. Odejścia Michała Trąbki i Mateusza Kowalczyka utrudniły sprawę, ponieważ ci dwaj zawodnicy byli pewnymi punktami składu. W letnim okienku przyszło 10 piłkarzy – Dani Ramirez, Marcin Flis, Kay Tejan, Engjell Hoti, Levent Gulen, Adrien Louveau, Piotr Głowacki, Jakub Letniowski, Anton Fase i Adrian Małachowski.
Z tych piłkarzy tylko jeden spełnił pokładane w nim nadzieje. Był to Dani Ramirez, który strzelił 9 goli i zanotował 2 asysty. Mimo, że niektórzy mieli całkiem fajne CV to się nie sprawdzili, nie byli gotowi na walkę o utrzymanie. Warto zaznaczyć, że większość wyżej wymienionych zawodników nie była na letnim obozie przygotowawczym, tylko przyszli później i nie mieli zbyt dużo czasu na zgranie się z resztą przed rozpoczęciem sezonu. Ta kadra była dużo gorsza od tej z 1 ligi. Kryminałem było zatrudnienie Głowackiego, który jest obrońcą, a nie umie bronić, jak i Fase oraz Małachowskiego, którzy nawet w rezerwach mieli problemy z graniem, więc nic dziwnego, że tych dwóch pozbyto się po pół roku.
Tragiczna jesień, lepsza wiosna
„Rycerze Wiosny” sezon rozpoczęli dwoma przegranymi z Legią i Ruchem. Wtedy było wiadomo, że o utrzymanie będzie bardzo ciężko. Następnie fartem wygrali z Koroną, ale za to przegrali w derbach z Widzewem. Tydzień później ŁKS wygrał swój ostatni mecz w rundzie jesiennej z Pogonią, a był to dopiero sierpień i piąta kolejka. To pokazuje jak bardzo wypaliły letnie transfery. Zespół przegrywał tydzień w tydzień m.in. z Puszczą, Wartą, Cracovią , aż w końcu po meczu w Radomiu zarząd powiedział „dość” i zwolnił Moskala. Za jego kadencji drużyna grała ładną, ale bardzo nieskuteczną piłkę. Na jego miejsce przyszedł Piotr Stokowiec. Zatrudnienie tego trenera było gwoździem do trumny. W zespole nic się nie poprawiło i było tylko gorzej. To właśnie za kadencji Stokowca ŁKS dostał 0:5 od Górnika w Łodzi. Jedynym plusem u tego szkoleniowca było rozwinięcie młodzieży. W meczu z Lechem zadebiutował Janek Łabędzki, a w zremisowanym spotkaniu z Legią zadebiutowali Jędrzej Zając (strzelił nawet gola) i Antek Młynarczyk. W przerwie zimowej klub zatrudnił paru niezłych piłkarzy. Do Łodzi przybyli między innymi Riza Durmisi (były zawodnik Lazio i Betisu oraz reprezentant Danii), Husein Balić (jednokrotny reprezentant Austrii) oraz Rahil Mammadov (reprezentant Azerbejdżanu). ŁKS miał dokonać czegoś niemożliwego – utrzymać się, mając zaledwie 10 punktów po 18 meczach. Po pierwszych dwóch meczach w zespole nic się nie zmieniło – bezbarwna gra, bez zwycięstwa od 20 sierpnia, 0 punktów na wyjeździe. Po kolejnych przegranych derbach z Widzewem znowu doszło do zmiany na stanowisku trenera. Stokowiec skończył pracować z bilansem 3 punktów w 9 ligowych meczach. Nowym trenerem ełkaesiaków został dotychczasowy asystent pierwszego trenera – Marcin Matysiak. Z nim u sterów wróciła chęć oglądania tego klubu. Mimo przegranych z Pogonią i Stalą zespół nie odpuszczał do końca. Za kadencji Matysiaka ŁKS-owi udało się po raz pierwszy i – jak się okazało – jedyny wygrać w tym sezonie na wyjeździe. Łodzianie pokonali 1:0 Wartę Poznań po bramce Piotra Janczukowicza. Mimo że potem znowu zespół zaczął przegrywać i Łódzki Klub Sportowy parę kolejek przed końcem nie miał już matematycznych szans na utrzymanie, to pokazała się młodzież jak Iwańczyk, który już w debiucie strzelił gola. Teraz można się tylko zastanawiać co by było, gdyby Matysiak zaczął trenować pierwszą drużynę wcześniej, bo był brany pod uwagę, gdy zatrudniali Stokowca.
Co teraz?
Po ostatnim meczu sezonu klub ogłosił odejście w sumie 13 zawodników. Szukać nowego klubu mogą Bartosz Szeliga, Marcin Flis, Adrien Louveau, Thiago Ceijas, Mieszko Lorenc, Maciej Śliwa i Adrian Małachowski. Na liście brakuje Głowackiego, który podobnie jak reszta grał fatalnie i przez cały sezon nie dawał argumentów, żeby w 1 lidze grać w barwach ŁKS-u. Natomiast 6 zawodników nie przedłuży wygasającego kontraktu są to: Dawid Arndt, Dani Ramirez, Stipe Jurić, Piotr Janczukowicz, Riza Durmisi i Yadegar Rostami. Z zawodników nieprzedłużających kontraktu najbardziej szkoda Ramireza. Był najlepszym strzelcem zespołu, miał najwięcej kluczowych podań, dryblingów, celnych strzałów i to od niego zależał cały pressing w drużynie. Natomiast ostatnia dwójka – Durmisi i Rostami nie zostaną zapamiętani z gry. Gdy spadek był prawie pewny to Duńczyk szukał na twitterze agenta, aby ten znalazł mu nowy klub. Rostami natomiast zostanie zapamiętany z tego, że w meczu rezerw, gdy wszedł na boisko to przebywało wtedy dwóch piłkarzy spoza UE i ŁKS został ukarany walkowerem. Irańczyk był bardzo nieudanym i nieprzemyślanym transferem czasowym, bo zamiast dawać grać wychowankom, to dyrektor sportowy pomyślał, że lepiej jest ogrywać zawodnika Pogoni. Skończyło się na tym, iż sam zainteresowany w Łódzkim Klubie Sportowym w Ekstraklasie zagrał tylko 22 minuty w spotkaniu z Koroną.
⚠️ Decyzją klubu siedmiu zawodników otrzymało wolną rękę w poszukiwaniu nowych drużyn.https://t.co/7VZgMn8wf1
— ŁKS Łódź (@LKS_Lodz) May 26, 2024

Szykują się więc wielkie zmiany. Pierwszym kupionym zawodnikiem musi być bramkarz, bo nie ma się co oszukiwać – Bobek też odejdzie. Napastnika również trzeba poszukać. Możliwym scenariuszem jest, że Tejan nie będzie chciał grać ligę niżej, a ostatnim atakującym, który strzelił minimum 10 bramek w sezonie był Rafał Kujawa w sezonie 2018/2019!
Odchodzi również trener Matysiak. Ogłosił to na konferencji przed ostatnim meczem sezonu. Powiedział, że czuł, że nie będzie w stanie oddać się w pełni pracy z ŁKS-em. Jednym z powodów jest pewnie kurs UEFA Pro, do którego za niedługo podejdzie. Możliwe, iż jednak pozostanie w klubie, ale w innej roli. Wiceprezes ds. sportowych powiedział, że negocjacje nadal trwają. Było widać, jak trener Matysiak przeżył to odejście, gdyż po ostatnim gwizdku bardzo długo żegnał się z kibicami.
Bardzo miłe pożegnanie od kibiców, za które jestem bardzo wdzięczny. Jeśli chodzi o podsumowanie mojej pracy, to chyba należałoby rozpatrywać je dwuetapowo – czyli do meczu z Lechem Poznań i po nim, gdy straciliśmy praktycznie nawet te matematyczne szanse na utrzymanie. W pewnym momencie szliśmy w dobrym kierunku, sama gra też momentami nieźle wyglądała, jednak potem pomału kilka rzeczy nam uciekło. Wydaje mi się, że dzięki temu doświadczeniu stanę się lepszym trenerem – mówił trener na konferencji po ostatnim meczu w roli trenera ŁKS-u
Jako kandydaci na nowego szkoleniowca są wymieniani Dawid Szulczek, Jakub Dziółka, Piotr Tworek i do niedawna Mariusz Misiura (o nim można już praktycznie powiedzieć, że jest jedną nogą w Wiśle Płock). Szulczek wraz z końcem sezonu przestał pełnić obowiązki trenera Warty, z którą spadł z ligi. Jego drużyna grała bardzo defensywną piłkę. Jakub Dziółka był asystentem Dawida Szwargi w Rakowie. Parę dni temu minęły 2 lata od kiedy Tworek został zwolniony ze Śląska Wrocław. Istnieje ryzyko, że okazałby się w ŁKS-ie kopią Stokowca, który podobnie jak były trener Warty Poznań, preferował defensywny styl gry i wiemy, jak to się skończyło… Osobiście najbardziej chciałbym Misiurę, ale są bardzo małe szanse na jego przyjście. Jego Znicz grał ładną, ofensywną, a co najważniejsze skuteczną piłkę. Jeśli chodzi o trójkę : Szulczek, Dziółka, Tworek, to wydaje mi się, że najlepszą opcją byłby Szulczek. W sezonie 21/22 gdy przychodził do Warty, która była w strefie spadkowej (zostawił ją tam wyżej wymieniony Tworek), to potrafił ją utrzymać. Nie zazdroszczę Robertowi Grafowi, który musi podjąć tak ciężką decyzję. Nie ma tu miejsca na pomyłkę, ponieważ nowy trener musi od razu grać o awans.
Źródło obrazka wyróżniającego: Radosław Jóźwiak/ Cyfrasport