
Na progu nowego sezonu należy powiedzieć, że w trakcie tej przerwy w Warszawie nie było nudno. Transfery zostały przeprowadzone stosunkowo szybko, a trener miał spory komfort pracy podczas przygotowań. Wszystko po to, aby uniknąć czwartego kolejnego sezonu bez mistrzostwa, który dla kibiców byłby nie do zaakceptowania. Wśród fanów jest wiele nadziei przed startem rozgrywek, ale jest też kilka znaków zapytania, które nie pozwalają im być w pełni spokojnym o los swoich ulubieńców.
Dlaczego może być pięknie?
Większość nadziei kibice pokładają w osobie Goncalo Feio. Portugalczyk dał się już poznać od bardzo dobrej strony pod względem opowiadania o piłce nożnej. W udzielanych m.in. dla Legia.net czy Legionisci.com wywiadach bardzo ciekawie mówi o tym, jak jego Legia ma grać, jakie ma mieć nastawienie na każdy mecz. Widać w jego wypowiedziach świadomość, w jakim klubie się znalazł i że nie będzie go zadowalać remis z Puszczą Niepołomice, jak to bywało w przypadku Kosty Runjaica. Merytorycznie wydaje się być gotowy do pracy w klubie walczącym o mistrzostwo Polski. Ostatnie kolejki sezonu zwiastują również więcej szans dla młodych piłkarzy z Akademii Legii. U poprzedniego trenera wychowankowie mieli bardzo pod górę, Niemiec o wiele bardziej cenił u swoich graczy doświadczenie i nie miał zaufania np. do Igora Strzałka. Przy Łazienkowskiej od dawna był problem z wprowadzaniem młodzieży do pierwszego zespołu i jeżeli Goncalo Feio (jako trener z przeszłością w akademii stołecznego klubu) nie zdoła temu zaradzić, to chyba już nikt nie zdoła.
Feio na pewno ma gadane. Opowiada mega ciekawie o futbolu, brzmi to wszystko bardzo logicznie i dobrze się tego słucha/czyta. Bardzo mi się podobał fragment wywiadu o grze co 3 dni, dla jakich drużyn to jest problem, a dla jakich nie.
— Adam (@Medstudent1916) July 16, 2024
Innym powodem do optymizmu mogą być szybko przeprowadzone transfery. Zbyt wcześnie na ocenianie dotychczasowych ruchów stricte pod kątem jakości, bo po ostatnich latach zaufanie do działań Jacka Zielińskiego spadło niemal do zera. Należy natomiast docenić, że najważniejsze braki w kadrze zostały uzupełnione przed startem obozu przygotowawczego. Na papierze zawodnicy wydają się być idealnie dopasowani do trawiących zespół bolączek, ale do tego jeszcze wrócę. Czterech zawodników zostało sprowadzonych przed obozem, kolejnych dwóch prawie trzy tygodnie przed startem Ekstraklasy. Słyszy się, że mają być przeprowadzone jeszcze 2 ruchy do klubu, mianowicie napastnik i środkowy pomocnik (z uwagi na kontuzję Juergena Elitima). Teraz wszystko będzie w rękach trenera, aby umiał te klocki odpowiednio poukładać, bo moim zdaniem dostał do tego odpowiednie narzędzia.
Na papierze wszystko się zgadza
No właśnie, tak jak napisałem wyżej, w teorii każdy ruch Jacka Zielińskiego ma logiczne uzasadnienie. Kacper Chodyna będzie cenną alternatywą dla Pawła Wszołka, który z pewnością nie da rady w pojedynkę ciągnąć prawej strony i przyda mu się rywalizacja. Claude Goncalves robi jak na razie bardzo dobre wrażenie i jego rywalizacja z Jurgenem Celhaką na pozycji defensywnego pomocnika zapowiada się ciekawie. Na ten moment Portugalczyk zdaje się być przed Albańczykiem, ale ten nie stoi na straconej pozycji. Jeśli dopisze mu zdrowie i będzie w stanie nawiązać do swoich występów z rundy wiosennej (jak przeciwko Jagiellonii czy Lechowi), to może nas jeszcze zaskoczyć. Jean-Pierre Nsame może ominąć pierwsze spotkanie z Zagłębiem Lubin z uwagi na delikatny uraz (choć wg słów Goncalo Feio z konferencji przedmeczowej istnieje szansa, że jednak zagra). Jak słyszymy, na treningach prezentuje się on dość mizernie i wyraźnie brakuje mu dynamiki, a także szybkości. Obawiam się, że jeżeli zawiedzie u niego skuteczność, to tak jak Tomas Pekhart w zeszłym sezonie, może się okazać zwyczajnie bezużyteczny dla drużyny. Oby tak jak w przypadku Nemanji Nikolica były to jedynie złe miłego początki. Legii brakowało skuteczności w zeszłym sezonie. Jak pokazywały statystyki- sytuacje były, więc typowy lis pola karnego, jakim jest Nsame, na papierze powinien zaradzić tym problemom.
Luquinhas – no co tu dużo mówić. Wszyscy go znamy – drybling, dynamika, „połykanie” przestrzeni na boisku. Taki zawodnik pozwoli Legii grać inaczej niż z Josue, bardziej wertykalnie, szybciej przenosząc piłkę do przodu. Jego minusem zawsze był brak chłodnej głowy pod polem karnym rywala, w czym akurat ubiegłoroczny kapitan był od niego zdecydowanie lepszy. Jeśli pozostali zawodnicy, a szczególnie Marc Gual, dojadą z formą i będą zapewniali liczby, to wówczas wady Luquinhasa zostaną skrzętnie ukryte. Największą niewiadomą jest dla mnie Ruben Vinagre- ten zawodnik albo okaże się drugim Gilem Diasem, albo pozamiata całą ligę, jestem pewien. Do tej pory zmieniał kluby jak rękawiczki i nigdzie nie zagrzał na dłużej miejsca. Jeśli trenerowi Feio uda się do niego dotrzeć i go odpowiednio przygotować mentalnie oraz fizycznie, to wówczas może wreszcie lewe wahadło Legii dorówna jakością temu prawemu. Sergio Barcia to na papierze transfer idealny- chłopak w młodym wieku rozegrał pełny sezon na zapleczu La Liga, był liderem obrony swojego zespołu i ciągle jest zawodnikiem, na którym można sporo zarobić. Jego dużym plusem jest też fakt, że na spokojnie może zagrać na każdej pozycji w trzyosobowym bloku obronnym. Marcel Mendes-Dudziński to temat raczej na przyszłość, choć kto wie, czy przy słabej formie Tobiasza i Kobylaka nie okaże się on niespodziewanym bohaterem w naszej bramce? Czas pokaże.
Powody do niepokoju
Żeby nie było zbyt wesoło i kolorowo, to pora pochylić się też nad tymi aspektami, które nie mogą przed tym sezonem napawać optymizmem. Kontuzja Juergena Elitima spadła na kibiców niczym grom z jasnego nieba. Kolumbijczyk miał być liderem, mózgiem zespołu, a wypadł na co najmniej kilkanaście tygodni i może być dostępny do gry dopiero w rundzie wiosennej. Jego brak będzie bardzo odczuwalny na boisku. Pierwszym zawodnikiem do gry w jego miejsce będzie Bartosz Kapustka, lecz wówczas jedynymi rezerwowymi na tej pozycji stają się Wojciech Urbański i Igor Strzałek. Dużo w tym momencie zależy, jak ci młodzi gracze udźwigną tę presję, która na nich spadła. W każdym wypadku transfer środkowego pomocnika (lub chociaż wypożyczenie) wydaje się być niezbędne, żeby Legia nie była zależna w środku pola od kruchego zdrowia Kapustki, czy formy młodych, utalentowanych, ale ciągle jednak niedoświadczonych zawodników.
Kolejną zagadką jest to, jak Goncalo Feio poradzi sobie z grą co trzy dni. Portugalczyk ma doświadczenie w takim graniu z czasów, gdy był asystentem Henninga Berga. Jednak bycie asystentem, a bycie pierwszym trenerem, to zupełnie różne rzeczywistości. Trzeba umiejętnie rotować składem tak, aby nie zajechać najważniejszych zawodników, a jednocześnie nie wymieniać co mecz całej jedeneastki. Wcześniej pisałem o jego znakomitym przygotowaniu merytorycznym, ale teoria to jedno, praktyka to drugie. Trener Legii przekonywał we wspomnianych wcześniej wywiadach, że taka rywalizacja jest trudna przede wszystkim dla drużyn ustawiających się pod konkretnego rywala, z uwagi na ograniczoną liczbę treningów taktycznych. Jeśli zaś idzie o przygotowanie fizyczne, to pod tym względem wyglądaliśmy całkiem nieźle, oby dział przygotowania fizycznego pod przewodnictwem Bartosza Bibrowicza notował równie dobre wyniki, jak dotychczas. Miejmy nadzieję, że diagnoza trenera Feio dot. problemów z grą na trzech frontach jest trafna, bo w przeciwnym wypadku w razie awansu do fazy ligowej Ligi Konferencji, Legia stanie przed bardzo trudnym zadaniem połączenia rywalizacji w tych wszystkich rozgrywkach.
A jak będzie – to się okaże
Słowem, które najlepiej opisuje moje nastawienie przed tym sezonem, jest ciekawość. Przez ostatnie 9 miesięcy miałem wrażenie, że oglądam ciągle jeden i ten sam, nudny mecz w wykonaniu Legii. Czasami udawało się wykorzystać stwarzane sytuacje i kończyło się wygraną, czasami się nie udawało i przez babole w obronie traciliśmy punkty. Czekam na jakąś świeżość i jestem zwyczajnie ciekaw, jaka będzie ta nowa Legia. Moja nadzieja nieco podupadła po informacji o kontuzji Elitima, ale z drugiej strony- wszyscy zapowiadali, że budujemy teraz Legię, która nie będzie zależna od jednego gracza, więc nagle mamy wywieszać białą flagę, bo jeden zawodnik (nawet ten najlepszy) wypadł? Żadna wymówka już w tym roku nie przejdzie, do Warszawy musi wrócić tytuł Mistrza Polski. Bo Warszawa zasługuje na więcej niż to, co zaserwowano nam w poprzednim sezonie.