Motor wygrywa w Ekstraklasie po 32 latach! – Kącik Motoru Lublin #1

Motor Lublin pokonał na wyjeździe Lechię Gdańsk 2:0. To pierwsze zwycięstwo lublinian w Ekstraklasie od 32. lat. Dokładnie tyle mija od ostatniego sezonu, który spędzili w najwyższej klasie rozgrywkowej.

 

Źródło obrazka wyróżniającego: Motor Lublin/profil na portalu „X”

Zespoły z Gdańska i Lublina znają się doskonale. Obie drużyny są beniaminkami Ekstraklasy, a w zeszłym sezonie rywalizowały na poziomie 1. Ligi (Motor wygrał oba starcia 1:0). Wczorajsze spotkanie było okazją do porównania jakie zmiany zaszły, jak się rozwinęły. Lepiej w sezon weszła Lechia remisując 1:1 z wicemistrzem Polski – Śląskiem Wrocław. Natomiast Motor na inaugurację uległ Rakowowi Częstochowa 0:2.

W porównaniu do pierwszego meczu sezonu trener Mateusz Stolarski dokonał trzech zmian w wyjściowym składzie: Mbaye Jacques Ndiaye zastąpił Michała Króla, Marcel Gąsior wygryzł Mathieu Scaleta, a Marek Bartoš wskoczył w miejsce kontuzjowanego Kamila Kruka, którego zabrakło w kadrze meczowej. Najprawdopodobniej ten ostatni doznał poważniejszego urazu w starciu z Rakowem.

W początkowej fazie spotkanie nie obfitowało w sytuacje bramkowe. Motor bardzo dobrze i kompaktowo się bronił nie pozwalając Lechii na rozwinięcie skrzydeł. Duża zasługa w tym bloku defensywnego, któremu dowodził Sebastian Rudol grając niezwykle pewnie i stanowczo. Również młodzieżowiec – Filip Luberecki stawał na wysokości zadania raz za razem dobrze interweniując. Jedyne małe zagrożenie wynikało z natychmiastowych strat po własnym odbiorze piłki. Z kolei jeśli chodzi o grę do przodu to lublinianie kilka razy dobrze wyszli spod pressingu gospodarzy, ale brakowało konkretów w polu karnym. Te spróbował dać w 20. minucie Krzysztof Kubica uderzając sytuacyjnie sprzed pola karnego, ale dobrze ustawiony był bramkarz Bogdan Sarnavskyi. Kilka minut później groźnie po akcji prawą stroną uderzał Bartosz Wolski i tym razem ukraiński golkiper z problemami odbił piłkę.

Lechia groźniej odpowiedziała dopiero w 31. minucie, gdy po wysokim odbiorze na połowie Motoru spróbował zaskoczyć Ivana Brkicia mocnym strzałem z dystansu. Przez resztę pierwszej połowy gra się uspokoiła, nie było było sytuacji z obu stron. Spokój został zakłócony dopiero w doliczonym czasie gry. Po dośrodkowaniu Krzysztofa Kubicy piłkę głową zgrał Ndiaye, a Samuel Mraz nie wykorzystał stuprocentowej okazji na danie prowadzenia gościom.

Po 1. połowie w Motorze można było wyróżnić przede wszystkim 3 graczy: Rudola, Lubereckiego i Wolskiego. Dwaj pierwsi trzymali w ryzach obronę notując odpowiednio 9 i 8 udanych akcji w defensywie. Z kolei „Wolo” dowodził środkiem pola i napędzał akcje ofensywne, czy to poprzez prowadzenie, czy przeszywające podania.

W przerwie trener Stolarski zdecydował się zmienić słabo dysponowanego Kubicę i desygnował do boju Kaana Caliskanera. Rosły zawodnik może występować na pozycjach nr 9 i 8. To właśnie na tej drugiej skorzystał z niego trener. Chodziło o zachowanie struktury w obronie, co wychodziło dobrze oraz w rozegraniu, kiedy Motor często korzystał z tzw. „szerokich 8” i omijał zasieki postawione przez Lechię w środku pola.

Goście zaczęli 2. połowę z animuszem przeprowadzając 3 akcje kombinacyjne bokami boiska. Aktywny udział brał w tym Caliskaner. Widać było, że ma zmysł do gry kombinacyjnej i szybko znalazł nić porozumienia z Piotrem Ceglarzem oraz Filipem Lubereckim. W każdym przypadku zabrakło jednak dokładnego ostatniego podania, które można by wykorzystać.

W 51. minucie na boisku zameldował się słowacki napastnik Lechii Tomas Bobcek. Już po chwili mógł zanotować asystę, ale minimalnie obok słupka uderzył Tomasz Neugebauer. Gdyby piłka wpadła do siatki prawdopodobnie do akcji mógłby wkroczyć VAR, żeby rozstrzygnąć czy Słowak nie znajdował się na pozycji spalonej.

Dwadzieścia minut później nie było już żadnych wątpliwości. Luberecki świetnie przejął piłkę po przerzucie zawodnika Lechii, zgrywając głową do Ceglarza. Ten prowadził piłkę przez kilkadziesiąt metrów, żeby zagrać do obiegającego go w pole karne Lubereckiego. Młody defensor dograł wzdłuż pola karnego. Tam z piłką minął się Mraz, jednak przechwycił ją Wolski i zdecydował się na dośrodkowanie z boku „szesnastki”. To trafiło wprost na głowę Mraza, który świetnie zgubił krycie i z okolic 5. metra wpakował futbolówkę do siatki.

Gospodarze jeszcze dobrze nie otrząsnęli się po stracie jednej bramki, a już goście i ich kibice (obecni w Gdańsku w kilkaset osób) mogli cieszyć się z drugiej. Bardzo dobra zmiana ciężaru gry po wrzucie z autu, napędzenie akcji prawą stroną i dogranie w pole karne przez Michała Króla, a tam finalizacja wślizgiem Piotra Ceglarza i zrobiło się 2:0.

Do końca spotkania Motor kontrolował wydarzenia na boisku nie pozwalając Lechii na odpowiedź. Pierwsze punkty i zwycięstwo w najwyższej klasie rozgrywkowej po 32 latach starły się faktem. Było to zwycięstwo całkowicie zasłużone, lublinianie byli zdecydowanie lepsi od gdańszczan.

Aspekty, które można wyróżnić to na pewno wyprowadzenie piłki i wyjście spod pressingu. W porównaniu do meczu z Rakowem została zmieniona struktura w ustawieniu z 3 na 4 obrońców, co jak widać przyniosło efekt. Lechia nie mogła dobrze założyć pressingu, zostawiała dużo miejsca dla Marcela Gąsiora, który skrzętnie to wykorzystywał przekazując piłkę wyżej. Na pewno trzeba też wspomnieć o grze w odbiorze. Motor był ustawiony blisko siebie, kompaktowo, nie pozwalał Lechii stworzyć zagrożenia w środku pola. Liderami w tym meczu było 3 zawodników wspominanych już wcześniej: Sebastian Rudol, Filip Luberecki i Bartosz Wolski.

Rywalem lublinian w 3. kolejce Ekstraklasy będzie Korona Kielce. Spotkanie zostanie rozegrane na Arenie Lublin 4 sierpnia (niedziela) o godzinie 14:45.

Lechia Gdańsk – Motor Lublin 0:2 (0:0)

Bramki: Mraz 71, Ceglarz 74

Lechia: Sarnavskyi – Piła, Chindris, Gueo, Kałahur (76 Buchanelli) – Zhelizko, Kapić (89 Wendt), Neugebauer (76 Bultesa) – Mena, Viunnyk (51 Bobcek), Sezonienko (76 Wójtowicz). Trener: Szymon Grabowski

Motor: BrkićRudol, Bartos, Luberecki, Wójcik (76 Stolarski) – Kubica (46 Caliskaner), Gąsior (62 Scalet), Wolski – Ceglarz, Ndiaye (62 M. Król), Mraz (76 R. Król). Trener: Mateusz Stolarski

Żółte kartki: Sezonienko, Chindris – Kubica, Luberecki

Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław)

Share via
Copy link