Ja wiem, że jeszcze zostało parę meczów do końca rundy, ale i tak chciałem podzielić się przemyśleniami na temat ostatnich tygodni, bo pewnie następny kącik wleci już po nowym roku (chyba, że Lech zrobi coś ciekawego, co niestety jest wątpliwe). Ale patrząc na przewidywania i nastroje jakie towarzyszyły nam przez ten rok, to sytuacja która ma miejsce od sierpnia jest bardzo dobra. Lech jest liderem, i bardzo możliwe, że do końca roku go nie odda. Natomiast widać pewien regres formy, nie chodzi tylko o porażkę z Motorem i kompromitację ze Stalą, ale o jakość gry. Gdy Lech traci bramkę, to się cofa i łatwo go zdominować, a gdy pierwszy wychodzi na prowadzenie, to można odczuć podejście piłkarzy, jakoby mecz miał się sam dograć do końca. Tak było z Koroną czy Radomiakiem, ale udało się te mecze przepchnąć, z Motorem już nie. Zresztą tamto spotkanie to kopiuj wklej mecz z Górnikiem z września 2023 roku, masa strzałów niecelnych i podań do nikogo. Rywal stoi we własnym polu karnym a Lech nic nie potrafi z nim zrobić. Jedyna różnica jest taka, że Górnikowi pasował remis, a Motor grał o pełną pulę i ją wyciągnął, co chwilę kontrując Lecha. Natomiast rzuca się w oczy wszechobecna nuda. Wokół Lecha mało się dzieje, jest ledwie jeden mecz na tydzień, raz na parę tygodni trafi się jakiś temat pozasportowy. Jeśli zimą nie przeprowadzimy żadnych ruchów, to do lata 2025 tak to będzie wyglądało. Jest to smutna rzeczywistość, więc dobrze, że pozycja w tabeli i wyniki się zgadzają. Bez tego to już byłaby w ogóle nędza. A przyglądając się poszczególnym spotkaniom/wydarzeniom już mocniej:
Pozytywy
(źródło zdjęcia-lechpoznan.pl
Lech na fali po meczach z Pogonią i Stalą które były bardzo dobre w jego wykonaniu mierzył się z Jagiellonią będącą w kryzysie, ale jednak mistrzem Polski. I od początku nie dał jej żadnych szans. Sousa piękny gol na 1-0, Hotić drugi mecz z rzędu bramka z wolnego, Szymczak z karnego, samobój i debiutancki gol Jagiełły po wyłożeniu do pustaka. To był istny pogrom. Gdyby Lech chciał wtedy strzelić 7 bramek, to by strzelił. Nawet gra w 10 nie usprawiedliwia takiej postawy gości. Mecz ze Śląskiem to był konkretny sprawdzian, nie muszę nikomu przypominać, jakie wyniki Lech notował od 2022 w meczach ze Śląskiem, a była to tragedia przez duże „t”. Śląsk, jak każdy się spodziewał, zamurował własną bramkę i liczył na remis. Przeliczył się. Ni stąd ni z owąd Szymczak postanowił na coś się przydać i zdobyć zwycięskiego gola. Nie był to mecz ładny, ale skutecznie przepchnięty i to się liczyło.
Na pewno cieszy też fakt, że nawet gdy Lechowi wybitnie nie idzie, to indywidualności dają o sobie znać. Przykładowo mecz z Koroną. Rywal ciśnie Lecha, który osiadł na laurach po pierwszej bramce, dostaje jedną, potem druga bramkę. Gra bardzo słabo, ja już byłem pogodzony z porażką. A tu nagle wchodzi Patrik Walemark i mówi „Liberum Veto.” I Korona dostaje 2 bramki w parę minut, jest po zabawie. Mecz z Radomiakiem to kolejna tego typu sytuacja, Lech strzela na 1-0, kontroluje pierwszą połowę, na drugą nie wychodzi z szatni, traci gola na 1-1 od razu i czeka na wyrok. Dzięki postawie Mrozka i pudłom chociażby Dionisa remis się utrzymywał, ale w ofensywie Lech miał jedynie strzał Murawskiego po rykoszecie odbity przez Kikolskiego. I to wszystko. No i co? Sousa postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, to znaczy nogi, minąć Kaputa i Mammadowa jak tyczki i wyłożyć do Ishaka, co było dalej już każdy wie. Takie rzeczy bardzo się przydają, ale nie można się tylko na nich opierać, bo nie zawsze to wyjdzie.
A Lech pokazał, że potrafi się wziąć w garść. Tylko za rzadko to robi. Pierwsza połowa meczu z Cracovią to była mizeria, a po przerwie Lech wyszedł odmieniony, szybko wbił dwa gole klepiąc piłkę do końca spotkania w środku pola i po obronie. Momentami wręcz ośmieszając bierną i nieporadną drużynę Pasów. Cieszy też to, że w formie są Sousa i Ishak, ten pierwszy ma już 4 mecze z rzędu z asystą, a drugi 3 mecze z rzędu z golem. Ogólnie pierwsza jedenastka pokazuje, że potrafi grać w piłkę i jest ona mocna, problemem jest co innego, do czego przejdę w negatywach.
Na koniec jedna z lepszych informacji, jeden z kluczowych piłkarzy przedłużył kontrakt. Mowa oczywiście o Joelu Pereirze, który jest pod formą w ostatnich spotkaniach, ale udowadniał swoją wartość wielokrotnie, więc są to bardzo dobre wieści. Pozostaje tylko życzyć mu by za rok miał lepszego rywala do gry niż Hoffmann. Ogółem sytuacja z kontraktami wygasającymi po sezonie wygląda dość obiecująco. Z ważnych zawodników czekamy na decyzję Ishaka, ale tu raczej wszystko ułoży się dobrze. Pozostaje jeszcze kwestia wykupu Walemarka, ale Szwed podobnie jak i Loncar jeszcze będzie musiał pokazać swoją przydatność dla zespołu. Bednarek pewnie odejdzie, bo byłby za rok bramkarzem nr. 3 (jeśli w ogóle mu zaproponują przedłużenie), a Dagerstal i Ba Loua i tak są na wylocie.
Negatywy
źródło zdjęcia-PAP (Darek Delmanowicz)
Żeby nie było za słodko, parę rzeczy niestety się nie zgadza. I to dość ważnych.
Tak jak pisałem wcześniej, wyniki się zgadzają, ale długimi momentami sama gra już nie. Od meczu ze Śląskiem, który był specyficzny, bo rywal bronił się bardzo głęboko plus Lech nie wygrał z nim od 2 lat, to widać jednak dużą obniżkę formy. Z Koroną Lech cudem nie przegrał, po strzeleniu bramki na 1-0 osiadł na laurach, a zespół z Kielc rozkręcał się z minuty na minutę, dublet ustrzelił Pedro Nuno, każdy oglądając to co się działo raczej spodziewał się porażki. Wyratował na Walemark, dokładając kolejne dwie bramki, przełamując jednocześnie absurdalnie długą serię graczy Lecha bez hat-tricka trwającą cztery lata (ostatni raz zdobył go Gytkjaer z Koroną w 2020 roku). Spotkanie z Motorem układało się inaczej, Lech dominował Lublinian, strzelił pierwszą bramkę, momentalnie tracąc gola na 1-1. Od razu potem poszła akcja na 2-1, ale nieuznana z powodu spalonego. Od tego momentu Lech grał coraz gorzej, apogeum tego nadeszło w drugiej połowie. Była ona obrzydliwa, nijaka, pełna błędów w obronie i dyletanctwa w ataku. Motor zdobył drugą bramkę, dublet ustrzelił Samuel Mraz co jest dodatkowym upokorzeniem, bo to jeden z najgorszych napastników w Ekstraklasie. Powinno się skończyć 1-3, ale Ndiaye zepsuł akcję sam na sam w końcówce. Z Cracovią było na odwrót, na pierwszą połowę nie dało się patrzeć, a druga to koncertowe zabicie meczu przez Lecha, szybkie dwie bramki i ośmieszanie Krakowian przez resztę minut. No i Radomiak, znowu Lech strzela pierwszy i zapomina jak się gra. Tu Radomiak nie wykorzystał swoich szans, a zrobił to Kolejorz po pięknej akcji Sousy i strzale Ishaka, ale ten mecz był również bardzo słaby. Nie ma co się nad tym załamywać, ale trzeba wziąć się w garść i wrócić do formy, bo taka gra nam nie przystoi. Zobaczymy jak wypadniemy dzisiaj na tle ostatniej drużyny ligi, Puszczy Niepołomice. Musi być przekonujące i pewne zwycięstwo.
Prawdziwą tragedią ostatnich miesięcy była jednak nie forma w lidze, a Puchar Polski. Co myśmy najlepszego zrobili… Ja rozumiem, że Frederiksen nie radzi sobie w pucharach. To nie jest szkoleniowiec bez wad. Ale to nie usprawiedliwia, tego się stało w meczu z Resovią. Graliśmy ze spadkowiczem z 1. ligi, radzącym sobie przeciętnie w 2 lidze. I to grającym rezerwowym składem, w tym paroma młodymi graczami, a niektórzy z zawodników nic nie grali wcześniej w lidze. Zagraliśmy katastrofalnie, zwłaszcza w obronie, każda akcja prawą stroną to była groźna sytuacja. Kilka razy fenomenalnie ratował nas Bednarek, ale pięknego uderzenia Hebla nie wybronił. W ataku Lech nie tworzył prawie nic, dopiero w drugiej połowie przejął inicjatywę. Ale co z tego, gdy Resovia broniła się głęboko, a Lech miał ledwie pojedyncze sytuacje, takie jak poprzeczka Pereiry. A rywale też w nią uderzyli na początku drugiej połowy. Po tym spotkaniu paru graczy nie powinno już nigdy powąchać murawy, a na pewno nie w tych barwach. Hoffmann to żałosny produkt zawodnikopodobny, Pingot jest słaby, a już w ogóle tragiczny na lewej obronie, Fiabema nie potrafi grać w piłkę, a Szymczak czy Loncar to był przykład żałosnego, sparingowego grania. Jedynie Bednarek trzymał poziom, ledwie paru innych zagrało chociaż nieźle, bo w wykonaniu większości wyglądało to dramatycznie. No i radośnie minie nam minimum 17 lat do kolejnego zdobycia Pucharu Polski. Najwcześniej wydarzy się to w maju 2026. Idziemy chyba na rekordowy czas oczekiwania pod tym względem, dla Lecha te rozgrywki są wręcz przeklęte. Jest to jednocześnie żałosne, ale też smutne.
Kolejna farsa to murawa. Klub który gra ofensywną, szybką piłkę, ma boisko rodem z 3. Ligi. Dopiero teraz jest ona wymieniana. Jak można było to tego doprowadzić? Ja rozumiem, że poprzednia ekipa oszukiwała na paliwie. Ale czy serio było warte by ich wyrzucać w tym momencie? Już lepiej było ich zostawić do zimy, bo teraz mamy problem i zamieszanie w tej sprawie. Zachowali się całkowicie nieprofesjonalnie, ale bardziej cierpimy na tym my. Może z takim Motorem udałoby się uniknąć porażki grając normalnych warunkach.
I jeszcze kwestia kadry. Tak jak mówiłem, jest ona mocna, ale tylko jeśli chodzi o pierwszy skład. Ławka na niektórych pozycjach woła o pomstę do nieba. Zmienników na bokach obrony nie ma, Andersson jest bardzo słaby, a Hoffmann to już jakiś nieśmieszny żart. A takiemu Gurgulowi konkurencja się przyda, bo nie jest to jeszcze piłkarz na dostatecznie dobrym poziomie. Na lewym skrzydle sam Hakans to za mało, Walemark gra tam z przymusu, ale to nie jest lewoskrzydłowy. Parodia to zmiennicy Ishaka, na temat Szymczaka nie będę pisał znowu tego samego więc powiem krótko. Ociężałe, wolne, nie potrafiące dryblować drewno. A on już nie jest nastoletnim talentem, tylko 22-latkiem. Fiabema jest jeszcze gorszy, jedyne co robi lepiej od Szymczaka, to szybciej biega, ale już się nie zastawi z piłką. Obaj powinni najpóźniej do końca sezonu stąd wylecieć. A zimą musi przyjść ktoś nowy, bo w przypadku kontuzji Ishaka będzie tragedia. Ale na to się nie nastawiam, bo pewnie nie przyjdzie nikt, albo po naciskach Frederiksena maks. 1-2 nazwiska. Cieszmy się tym co jest, ale niech nie umyka nam wąskość tej kadry, bo za rok o tej porze bez wzmocnień na 100% ona nie wystarczy. Do końca roku zostało jeszcze 5 spotkań, ale wątpię by był sens tworzyć następny kącik tylko o nich, więc ten tekst traktuję jako podsumowanie lata i jesieni, także następnym razem pewnie kącik powstanie po zimowych przygotowaniach, a na razie oczekujemy starcia z Puszczą i podtrzymania nienajgorszych humorów w Poznaniu i okolicach.
Źródło zdjęcia z miniaturki-lechpoznan.pl