Kącik Rakowa Częstochowa #1: Czy Raków obrał kurs na mistrzostwo?

Pomimo przeciętnego początku sezonu, Raków Częstochowa na ten moment traci jedynie punkt do liderującego Lecha Poznań. Powrót Marka Papszuna na Limanowskiego wydaje się jak dotąd strzałem w dziesiątkę. Przed „Medalikami” arcyważny pojedynek w Białymstoku, ale my dzisiaj skupimy się głównie na podsumowaniu dotychczasowych spotkań oraz zmian, które pod Jasną Górą widoczne są gołym okiem.                                                           

Fot. Oskar Foltyński

Świetne wyjazdy

Raków Częstochowa to obecnie drużyna, którą cechują dwa bardzo istotne atuty: czerwono-niebiescy świetnie radzą sobie na wyjazdach i tracą niezwykle mało bramek.

Raków jest jedyną drużyną, która nie przegrała jeszcze meczu na wyjeździe. Na 21. możliwych punktów częstochowianie zdobyli aż 17. Dla porównania, w analogicznym momencie poprzedniego sezonu, „Medaliki” przegrały już trzy razy. To właśnie poprawa wyników na wyjazdach może okazać się kluczowa w walce o najwyższe cele. W sezonie 2023/24 Raków spisywał się znakomicie na własnym stadionie, ale poza  Częstochową wyniki były wręcz fatalne. 10. miejsce w tabeli wyjazdowej sprawiło, że podopieczni Dawida Szwargi zakończyli sezon daleko od miejsc premiujących awansem do eliminacji europejskich pucharów.

Poprawa wyników na wyjazdach jest jedną z głównych wizytówek udanego powrotu Papszuna na stanowisko trenera Rakowa Częstochowa. W tym sezonie Mistrz Polski z 2023 roku pokonał już wszystkich trzech beniaminków, Radomiaka Radom oraz Legię Warszawa. Bezbramkowe remisy w Zabrzu i we Wrocławiu można uznać za wypadki przy pracy, zwłaszcza że zdobycie kompletu punktów na tych stadionach jest zawsze niezwykle trudne.

Przed czerwono-niebieskimi jednak wciąż trudne sprawdziany. Pierwszy z nich już w najbliższą niedzielę, 10 listopada, kiedy to zmierzą się z wiceliderem – Jagiellonią Białystok. Ostatnie starcie przy Słonecznej zakończyło się pewnym zwycięstwem Jagiellonii 4:2. Co ciekawe, gdyby taki wynik się powtórzył, Raków straciłby w ciągu jednego meczu tyle bramek, co dotychczas we wszystkich spotkaniach ligowych. Marek Papszun słynie jednak z tego, że jego drużyna doskonale radzi sobie w starciach z czołówką – udowadniał to zarówno w sezonie mistrzowskim, jak i wicemistrzowskim, pokonując pretendentów do tytułu, takich jak Lech Poznań czy Pogoń Szczecin, na ich stadionach.

Żelazna defensywa

Pobicie rekordu, niezależnie od jego rangi, to zawsze ogromne osiągnięcie. W przypadku Rakowa Częstochowa skala tego wyczynu jest naprawdę imponująca. Po 14. kolejkach częstochowianie mają na koncie zaledwie cztery stracone bramki. Kacper Trelowski zachował aż dziesięć czystych kont, co stanowi najlepszy wynik w historii Ekstraklasy.

W meczach z udziałem piłkarzy Rakowa pada najmniej goli w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Trudno nie docenić pracy zespołu Marka Papszuna, ponieważ ich osiągnięcie wzbudziło uznanie w całej Europie. Blok obronny Rakowa tradycyjnie tworzy trzech zawodników, jednak na pochwałę zasługuje cała drużyna, która doskonale spisuje się w destrukcji. Zadania defensywne są realizowane przez wszystkich piłkarzy – od napastnika począwszy. Świetnym przykładem jest Adriano Amorim, który, choć gra jako ofensywny pomocnik, aktywnie włącza się w pressing już na połowie rywala.

Raków to nie tylko kolektyw wspaniale grający w obronie, ale również drużyna z szeroką i wyrównaną kadrą. Pomimo kontuzji trzech kluczowych obrońców: reprezentanta Rumunii, Bogdana Racovitana, byłego piłkarza Cracovii, Kamila Pestki oraz sprowadzonego w końcówce letniego okienka transferowego, Ariela Mosóra, blok defensywny nadal funkcjonuje bez zarzutu. Kacper Trelowski rzadko jest zmuszany do interwencji, jednak gdy już do tego dochodzi, radzi sobie znakomicie. Jego interwencje uratowały już drużynie spod Jasnej Góry wiele punktów. Często mówi się, że bramkarzowi, który ma niewiele pracy, trudno jest utrzymać koncentrację, ale 21-letni Trelowski doskonale opanował tę sztukę, stając się ogromną wartością dodaną dla swojego zespołu.

Fenomenalną formę prezentuje również Stratos Svarnas. Zoran Arsenić, który wrócił do gry po długiej kontuzji, sprawia wrażenie, jakby ta przerwa wcale mu nie zaszkodziła. Milan Rundić oraz Matej Rodin także stają na wysokości zadania, kiedy dostają szansę gry od pierwszej minuty. Rodin zasłynął nawet z gola w dramatycznych okolicznościach, w doliczonym czasie gry przeciwko Pogoni Szczecin – bramka ta, jak i kuriozalna radość Chorwata, po której musiał opuścić boisko przeszła do historii. Jeśli chodzi o grę w obronie, Raków Częstochowa nie ma sobie równych w całej lidze.

Nudne mecze… i szalone końcówki

Nie da się ukryć, że mecze z udziałem Rakowa Częstochowa w tym sezonie są zazwyczaj bardzo nudne. Zwłaszcza te spotkania, które rozgrywają się na stadionie przy Limanowskiego, nie dostarczają zbyt wielu emocji aż do końcówek meczów. Czas po 80. minucie to bowiem istny rollercoaster. Częstochowianie potrafili już w tym sezonie dwa razy przegrać (z Cracovią i Piastem) oraz dwa razy wygrać (z Pogonią i Stalą) w samej końcówce spotkań.

Wielu uważa, że Medaliki z taką grą nie zasługują na miejsce w czołowej trójce. Faktem jest jednak to, że w żadnym ze spotkań bieżących rozgrywek Ekstraklasy przeciwnik nie był wyraźnie lepszy od Rakowa. Wyjątek może stanowić jedynie część pojedynku we Wrocławiu, ale ostatecznie to nawet wtedy Raków był bliżej zdobycia bramki. Trafienie Jonathana Brunesa zostało jednak anulowane przez VAR. Trener Marek Papszun wielokrotnie podkreślał, że zespół jest wciąż w budowie – Amorim, Lamprou, Ameyaw, Brunes i Makuch to piłkarze, którzy w Częstochowie pojawili się dopiero latem. Po roku przerwy do gry wrócił również Ivi López.

Biorąc to wszystko pod uwagę, można zauważyć, że cała ofensywa opiera się na nowych nabytkach, a drużyna potrzebuje jeszcze czasu, aby osiągnąć 100% swoich możliwości. Jest jednak prawdą, że neutralni kibice niechętnie oglądają w tym sezonie mecze Rakowa. Zabójcze końcówki stały się wizytówką czerwono-niebieskich, ale wiadomo, że nie zawsze da się mecz w ten sposób „przepchnąć”. Druga część sezonu da nam więcej odpowiedzi na to, w którą stronę podąży Raków pod drugą kadencją Marka Papszuna.

Podsumowanie

Na ten moment ciężko stwierdzić czy Raków Częstochowa wróci na sam szczyt PKO BP Ekstraklasy. Z pewnością gra zespołu Marka Papszuna wymaga poprawy. Wyniki, jak dotąd są jednak bardzo dobre. Przed nami jeszcze całe 20. kolejek, które powinny rozwiać wszelkie wątpliwości. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można jednak stwierdzić, że drużyna spod Jasnej Góry do samego końca rozgrywek będzie liczyła się w walce o najwyższe cele, bo to ekipa z potencjałem zdecydowanie wykraczającym ponad ligową przeciętność.

 

Share via
Copy link