Kącik Rakowa Częstochowa #3: słowo klucz: stabilizacja

Po drobnym falstarcie, który objawił się remisem z Cracovią oraz porażką z GKS-em Katowice, Raków Częstochowa złapał wiatr w żagle. Ostatnie trzy mecze zakończyły się zwycięstwami czerwono-niebieskich, a podopieczni Marka Papszuna prezentują się na boisku coraz lepiej. Po pięciu pierwszych spotkaniach tego roku przyszedł czas na małe podsumowanie.                 

fot. Oskar Foltyński

Wygrana w starym, dobrym stylu

Wyjazdowy mecz z Lechem Poznań w Walentynki okazał się przełomowym momentem dla Rakowa w tym sezonie. Częstochowianie rozegrali jedno ze swoich najlepszych spotkań, pewnie wygrywając w Poznaniu. Był to pojedynek kontrolowany od pierwszej do ostatniej minuty. Każdy z zawodników wykazał się świetnymi umiejętnościami w defensywie oraz taktyczną dyscypliną, co na polskie warunki jest rzadko spotykane. Raków zagrał tak, jak w mistrzowskim sezonie – konsekwentnie, bez błędów i z intensywnym pressingiem, który uniemożliwiał rywalom rozwinięcie skrzydeł.

Gospodarze tamtego dnia byli naprawdę dobrze dysponowani, jednak Raków skutecznie zneutralizował ich atuty. To spotkanie wlało nadzieję w serca kibiców czerwono-niebieskich i pokazało, że obrona mistrzowskiego tytułu wciąż jest w ich zasięgu. Gol strzelony po stałym fragmencie gry dodał nostalgii, przywołując wspomnienia najlepszych lat Rakowa.

Utrzymanie formy

Teraz wszystkie oczy skierowane były na dwa mecze domowe – z Górnikiem Zabrze oraz Lechią Gdańsk. Pytanie brzmiało: czy Raków utrzyma dobrą dyspozycję i ponownie pokaże kawał dobrego futbolu?

Zarówno starcie z Górnikiem, jak i mecz z Lechią wyglądały już nieco inaczej. Raków, postawiony w roli faworyta na własnym stadionie, w tym sezonie często ma problemy z kreowaniem sytuacji. Tak było również w pierwszej połowie meczu z Górnikiem Zabrze, który bardziej przypominał te słabsze momenty z pierwszej części sezonu niż zwiastun czegoś pozytywnego. Fantastyczny strzał Władysława Koczergina tuż przed przerwą ustawił jednak to spotkanie, a druga część gry wyglądała już znacznie lepiej. Raków zasłużenie pokonał rywala i szybko skupił się na meczu przyjaźni z Lechią Gdańsk.

Sama przyjaźń dotyczyła jednak tylko kibiców, ponieważ na boisku po kwadransie gry było już niemal „pozamiatane”. Brunes zdobył dwa gole, choć w całym meczu mógł jeszcze kilkakrotnie wpisać się na listę strzelców. Spotkanie, w przeciwieństwie do poprzednich meczów Rakowa, było dość otwarte, jednak „Medaliki” przez większość czasu dominowali. Tomasz Wójtowicz zdobył co prawda kontaktowego gola w 71. minucie, ale cztery minuty później samobójcze trafienie Bujara Pilany zamknęło ten mecz.

Trudny początek nowego nabytku

700 tysięcy euro, 11 goli w Ekstraklasie oraz ogromne nadzieje na poprawę skuteczności Rakowa – tak można podsumować oczekiwania wobec transferu Leonardo Rochy. Zimą szeregi klubu spod Jasnej Góry zasilił portugalski napastnik. Wielu ekspertów od początku wątpiło w powodzenie tego ruchu, wskazując na brak dyscypliny taktycznej 27-latka, co objawia się m.in. niewielkim zaangażowaniem w pressing. Jak dotąd Rocha rozegrał w barwach Rakowa zaledwie 47 minut, nie notując żadnych liczb w ofensywie. Ani razu nie znalazł się również w wyjściowej jedenastce. Na ten moment przegrywa rywalizację z Jonatanem Brunesem. Gdy już dostawał swoje szanse, nie dawał argumentów trenerowi Papszunowi, by ten częściej na niego stawiał. Na boisku wygląda na zagubionego, a jego wejścia nie wnoszą świeżości do ofensywy Rakowa.

Raków Częstochowa to zespół słynący ze specyficznego stylu gry, do którego trzeba się przyzwyczaić. Proces adaptacji Leonardo Rochy w klubie może jednak trwać na tyle długo, że były piłkarz Radomiaka Radom w tym sezonie nie odegra znaczącej roli.

Na przeciwległym biegunie znajduje się wspomniany Brunes. Norweg wpisał się na listę strzelców dopiero w starciu z Lechią Gdańsk, zdobywając dwa gole, ale jego profil idealnie pasuje do systemu gry Marka Papszuna. Jest silny, skutecznie wygrywa pojedynki z obrońcami i dobrze radzi sobie z grą tyłem do bramki. Leonardo Rocha musi konsekwentnie pracować albo otrzymać więcej szans na zaprezentowanie swoich umiejętności. Początek jego przygody w Rakowie jest jednak rozczarowujący.

Wyczekiwane powroty i przedłużenia kontraktów

Do składu po poważnych kontuzjach wrócili Srdjan Plavsic oraz Ariel Mosór. Obaj zawodnicy mają dużą konkurencję na swoich pozycjach, co sprawia, że ich minuty są ograniczone. Plavsic poza rozegraną połową z GKS-em Katowice oraz występem w podobnym wymiarze czasowym przeciwko Górnikowi Zabrze, pojawiał się na murawie jedynie epizodycznie.

Mosór natomiast rozegrał niemal w całości dwa ostatnie mecze domowe, co jest dobrym zwiastunem na przyszłość. Pod Jasną Górą stawiają teraz na stabilizację, zwłaszcza w defensywie. Były piłkarz Piasta Gliwice dobrze odnajduje się w trójce obrońców, którą oprócz niego tworzą Zoran Arsenić oraz Stratos Svarnas. Powroty tych zawodników można traktować jako zimowe wzmocnienia, ponieważ w optymalnej dyspozycji mogą znacząco wzmocnić Raków w dalszej części sezonu.

Warto zwrócić uwagę także na pozytywne informacje z ostatnich dni. Raków przedłużył kontrakty z zawodnikami stanowiącymi trzon środka pola. Zarówno Władysław Koczergin, jak i Gustav Berggren, zostają w ekipie Marka Papszuna na dłużej. Te doniesienia bardzo ucieszyły częstochowskich kibiców, którzy zwłaszcza bez Szweda nie wyobrażają sobie zestawienia Rakowa na przyszły rok, które bez 27-latka uległoby mocnemu osłabieniu. Warto nadmienić, że Kochergin w ostatnich tygodniach również powoli odzyskuje formę, a jego atuty takie jak np. strzał z dystansu są wartością dodaną do drużyny „Medalików”.

Trzy bezdyskusyjne zwycięstwa to doskonały prognostyk na resztę sezonu. Raków Częstochowa zajmuje obecnie drugie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy, tracąc zaledwie punkt do liderującego Lecha Poznań. Przed drużyną jednak kolejne arcyważne sprawdziany – najpierw wyjazdowe starcie z Piastem Gliwice, a tydzień później mecz na własnym stadionie przeciwko Legii Warszawa. Wchodzimy w decydującą fazę sezonu, w której nie ma już miejsca na błędy. Raków, podobnie jak cała czołówka Ekstraklasy, musi być czujny i konsekwentnie kolekcjonować punkty, bo ścisk w tabeli może być ogromny.

Share via
Copy link