Barwny komentarz Żelisława Żyżyńskiego z wczorajszego meczu III kolejki PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Cracovią Kraków a Widzewem Łódź utkwił mi w pamięci najbardziej. Dziennikarz Canal+Sport użył określenia „z dziurą, kanałem, sitkiem, chciał ograć obrońcę Widzewa zawodnik Cracovii”.
Dziurę, sitko, kanał – wszystko naraz, mieli natomiast w głowie dwaj defensorzy gości (Żyro i Krajewski), gdy przy aucie dla zespołu gospodarzy, zamiast biegiem wracać i odbudować swoje pozycje w defensywie, przyglądali się, w jaki sposób Cracovia wspomniany aut wykonuje. A został wykonany bardzo szybko, w celu zaskoczenia przeciwnika. No i zaskoczeni byli wszyscy, włącznie z Ibizą, który dał się nabrać na łatwy zwód napastnika gospodarzy Kallmana, sytuację próbował ratować jeszcze winowajca Żyro, ale bezskutecznie. Cracovia wyszła na prowadzenie już na samym początku meczu, co zwiastowało emocje w dalszej części poniedziałkowej rywalizacji.
Gospodarze nie poszli jednak za ciosem, inicjatywę w meczu przejął zespół Widzewa i po sprytnym uderzeniu z dystansu Łukowskiego (dobra praca Hanouska i zgranie Rondicia) mieliśmy remis. No i w zasadzie pierwsza połowa nic ciekawego więcej nie zaoferowała. Obie drużyny starały się atakować, ale próby wyjścia na prowadzenie skutecznie były blokowane przez formacje obronne. Jeśli mowa o obronie, to ciekawostka. W poprzednim meczu dwóch obrońców Widzewa otrzymało żółte kartki już w pierwszej połowie. Co ciekawe, byli to zawodnicy operujący po prawej stronie obrony RTS, tym razem kartki zobaczyli Ibiza i Kozlovsky, a więc gracze operujący po lewej stronie boiska. Kartek było więcej, co wynikało z dosyć agresywnej momentami gry obu drużyn. Przy założeniu strategii gry Widzewa, a wiec pressingu na przeciwniku, kartki są wkalkulowane, nie ma dla mnie znaczenia ilość kartek, które Widzew otrzymuje, jeśli przekłada się to dodatkowo na wynik. Jeśli ktoś będzie za te kartki pauzował, to jest ławka rezerwowych, szansę otrzyma kolejny zawodnik.
Druga połowa to chaos na boisku. Jasnym było, że drużyna, która pierwsza ten chaos przezwycięży, może w tym meczu pokusić się o 3 punkty. Zanim Widzew na dobre wziął się do pracy, Cracovia wyszła z indywidualną akcją Maigaarda, który z dystansu strzelił w poprzeczkę. Następnie Gikiewicz obronił instynktownie, zarazem pewnie strzał zawodnika Cracovii. Chaos na boisku to jedno, ale chaos powstał również na…dachu stadionu…
W zasadzie wyglądało to dość komicznie i jednocześnie niebezpiecznie, gdy zabawę w „berka” na owym dachu urządzili sobie kibice obu drużyn. Nie byli to kominiarze, czyszczący komin w sierpniu przed sezonem grzewczym, ale grupa kibiców, którzy za wszelką cenę chcieli udowodnić, że w tym meczu to nie Cracovia, a Widzew Pany, zakrywając napis widniejący na stadionie w Krakowie „Cracovia Pany”. Batalia ta skończyła się przerwaniem gry na kilka minut. Komentował tego dalej nie będę, bo głównie skupiam się zawsze na tym, co na boisku.
Przerwa w grze lepiej podziałała na zespół z Łodzi, a zmiany, które przeprowadzili obaj trenerzy, przełożyły się na dwie bramki po świetnych akcjach Antoniego Klimka, który znakomicie podał do Alvareza – przymierzył w swoim stylu nie do obrony – a następnie przejął piłkę po fatalnym zachowaniu obrońcy Cracovii i wyłożył ją wręcz na 100% sytuację Imadowi Rondiciowi, który z zimną krwią zamienił ją na gola. Chciałbym zaznaczyć ponownie świetną pracę Marka Hanouska, który podpadł jedynie w momencie, gdy po jego stracie poszła akcja ze strzałem w poprzeczkę. Gdy przed meczem mowa była o rywalizacji dwóch młodzieżowców (Rózgi z Cracovii i Cybulskiego z Widzewa), show skradł im bez wątpienia zawodnik, któremu status „młodego” wygasł z końcem poprzedniego sezonu.
Co do Antoniego Klimka, to mam apel do trenera Myśliwca:
Oświadczenie: Klimek musi grać, niechce mi się tego powtarzać. Koniec oświadczenia. #CRAWID
— Paweł (@tt_pawcio85) August 5, 2024
Antoni Klimek – zawodnik dla Widzewa nieoceniony w mojej opinii. Od tego sezonu już nie ma statusu młodzieżowca, co spowodowało, że Antek nie wychodzi w podstawowym składzie na boisko. Ale czy Widzew stać na to, żeby trzymać zawodnika na ławce w takim wieku, w takiej dyspozycji jak wczoraj z Cracovią chociażby? Zawodnika dającego te magiczne „liczby”, czyli gole, asysty. Ale Klimek, to nie tylko liczby, to gracz na polskie warunki świetny pod względem dryblingu, uwolnienia się od przeciwnika w łatwy sposób, potrafiący wymusić faul w kluczowym momencie meczu. Idźmy dalej, Antek potrafi zejść ze skrzydła do środka boiska i uderzyć z dystansu, dać prostopadłe podanie, wziąć na siebie ciężar gry, dwóch – trzech graczy, żeby zrobić więcej miejsca w ataku kolegom z drużyny.
Rozmawialiśmy po meczu z Lechem w podcaście „Rozmowy Tylko Sportowe” w towarzystwie Damiana Seweryna (były piłkarz Widzewa) i Michała Wawrzyniaka (SuperESA podcast, matchday.pl) o Antku, w kontekście jego ewentualnego transferu w tym oknie transferowym. Zdania były podzielone, osobiście uważam, że Klimka nie należy sprzedawać już teraz, za pieniądze ,które moim zdaniem za sezon – dwa, mogą być znacznie większe, niż obecnie proponowane przez zainteresowany/e klub/y. Widzę potencjał sportowy i sprzedażowy w tym zawodniku i nie wyobrażam sobie, że sztab trenerski z dyrektorem sportowym na czele, ma odmienne zdanie od mojego.
Jasnym jest, że klub chciałby pieniądze na już, być może przeznaczyć je na kolejne wzmocnienia, ale czy aż tak stoimy pod ścianą, żeby oddać potencjał już po pierwszych ofertach do klubu? Czy to nie wizja krótkowzroczna? Spójrzmy na Lecha Poznań, który transferował swoich wychowanków za potężne jak na polskie warunki pieniądze. Dajmy pograć Antkowi sezon, może dwa, pokażmy go światu w szerszej perspektywie, gdy będzie miał na koncie więcej asyst i goli, indywidualnych zagrań, robiących wrażenie na obserwujących go skautach i trenerach drużyn przeciwnych, nie mówiąc o zawodnikach pokroju Kamila Glika, oglądających plecy gracza z nr 47, który obchodził wczoraj 22 urodziny. Wszystkiego najlepszego Antek!
Kończąc wątek Antka wierzę, że zostanie w Widzewie i zrobi świetny wynik w tym sezonie z zespołem, biorąc pod uwagę znakomity start (szkoda meczu w Mielcu, oj szkoda). A Widzew będzie mógł wtedy dyktować większe kwoty przy sprzedaży swoich zawodników, budując budżet pozwalający w niedalekiej przyszłości włączyć się do gry o europejskie puchary. A tymczasem patrzmy w niedaleką przyszłość i mecz ze Śląskiem Wrocław, tegorocznym „pucharowiczem”, już w najbliższą niedzielę 11.08. o godzinie 20:15. Będę w Sercu Łodzi!