Łódzki Klub Sportowy ma obecnie serię 5 wygranych z rzędu, dzięki czemu awansował na piąte miejsce w ligowej tabeli. Jednak teraz dopiero zaczynają się trudne mecze – w sobotę z Termalicą na wyjeździe, a za tydzień u siebie z Wisłą Płock.
Źródło obrazka wyróżniającego:lkslodz.pl
Zwycięstwo w Opolu
Jeszcze przed przerwą reprezentacyjną ełkaesiacy zmierzyli się z Odrą. Mecz rozpoczął się znakomicie dla ŁKS-u. Michał Mokrzycki podał w pole karne do Kamila Dankowskiego, a ten odegrał do Stefana Feiertaga, który pięknym strzałem piętką wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Biało-czerwono-biali dominowali w pierwszej połowie. Groźne sytuacje mieli Feiertag (Austriak uderzył głową w poprzeczkę) i Wysokiński (jego strzał przeciął obrońca Odry). Uderzał jeszcze Arasa, ale piłka poleciała wysoko nad bramką. Do szatni „Rycerze Wiosny” schodzili z jednobramkowym prowadzeniem. W drugiej części spotkania to gospodarze przejęli inicjatywę. W 48. minucie Edvin Muratović miał bardzo dobrą okazję na doprowadzenie do remisu, natomiast obrońcy ŁKS-u to zablokowali. 4 minuty później Konrad Nowak wyszedł sam na sam z Łukaszem Bombą, lecz uderzył nad bramką. Spotkanie robiło się coraz ciekawsze, podopieczni trenera Dziółki zaczęli w końcu atakować. Pierwszą groźną akcję mieli w 54 minucie kiedy Dankowski podał piłkę w pole karne do Stefana Feiertaga, ale napastnik źle ją przyjął. Następnie po dużym błędzie obrońców gospodarzy, Andreu Arasa wyszedł sam na sam, natomiast uderzył obok słupka. Parę minut później kolejną szansę miała Odra. Gdy Muratović składał się do strzału, w ostatniej chwili wślizgiem zażegnał to Artemijus Tutyskinas. Litwin grał naprawdę świetne zawody. Wiele razy ratował ŁKS przed stratą gola, a warto dodać, że był to jego debiut na pozycji środkowego obrońcy. W 70. minucie Dawid Czapliński upadł w polu karnym po odbiorze Mateusza Kupczaka, lecz sędzia uznał, że defensywny pomocnik łodzian trafił najpierw w piłkę i nie podyktował rzutu karnego. Najgroźniejszą sytuację gospodarze mieli w 90. minucie, kiedy to Jakub Bartosz bardzo mocnym strzałem zza pola karnego trafił w słupek! Mecz skończył się wynikiem 1:0. ŁKS miał wiele szczęścia w tym meczu. Pierwszą połowę kompletnie zdominował, a w drugiej miał tylko dwie sytuacje. Z dobrej strony oprócz Tutyskinasa pokazał się Feiertag, który zdobył bramkę i uderzył jeszcze w słupek.
Kolejna wygrana
W 9. kolejce do Łodzi przyjechała Pogoń Siedlce. W składzie zaszła ważna zmiana. Do bramki łodzian wrócił Aleksander Bobek, który koniec końców został w klubie mimo wcześniejszej prośby o transfer. Już w 4. minucie „Rycerze Wiosny” mogli cieszyć się z prowadzenia, lecz Feiertag strzelił głową w słupek. Następnie do głosu coraz częściej dochodzili goście. Najpierw Szubrytowski uderzał z wolnego prosto w bramkarza, a potem Cezary Demianiuk położył Leventa Gulena, ale Bobek popisał się świetną interwencją. Pogoń cały czas atakowała, ale uderzali niecelnie albo bronił Bobek. W końcu zaatakował ŁKS i to jak skutecznie! W 39. minucie Piotr Głowacki świetnie wypatrzył Feiertaga, a Austriak głową umieścił futbolówkę w siatce i ŁKS mógł się cieszyć z prowadzenia. Pod koniec pierwszej połowy siedlczanie utrudnili jeszcze bardziej swoją sytuację. Titas Milasius sfaulował Gulena, dostał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska. Druga połowa nie mogła zacząć się lepiej dla ŁKS-u. W 46. minucie Piotr Głowacki dograł piłkę na piąty metr do Arasy, a ten tylko dołożył nogę i podwyższył prowadzenie. 10 minut później Arasa wpadł w Cezarego Demianiuka w polu karnym i sędzia podyktował jedenastkę. Do wykonania karnego podszedł sam poszkodowany i… Bobek obronił! Był to drugi obroniony karny w trzech meczach po tym jak Bomba obronił z Chrobrym. Parę minut później urazu nabawił się Tutyskinas, a na boisko wszedł nowy transfer – Łukasz Wiech. Ełkaesiacy mieli jeszcze kilka okazji. Po rzucie rożnym z głowy uderzał Wiech, a następnie Michał Mokrzycki z rzutu wolnego strzelił nad bramką. Ostatnią dobrą sytuację w tym spotkaniu mieli goście. Piotr Głowacki wybił piłkę pod nogi Zinkevycha, ale uderzenie Ukraińca obronił Bobek. Nic więcej się nie wydarzyło i mecz skończył się rezultatem 2:0. Najlepszymi zawodnikami ŁKS-u byli bez wątpienia Głowacki i Bobek. Pierwszy zanotował dwie asysty, a drugi obronił wszystko co się dało, w tym jedenastkę. Warto pochwalić Łukasza Wiecha, który pokazał się naprawdę solidnie w debiucie. Niestety kolejny słaby mecz zagrał Husein Balić. Powracający po kontuzji Austriak wszedł w 72. minucie i nie wygrał ani jednego drylingu. Gdy przychodził w styczniu spodziewałem się po nim dużo więcej, a tak naprawdę o tamtego momentu zagrał dwa dobre mecze z Koroną i Puszczą. Przed tym sezonem przedłużono z nim kontrakt, ale ma słabą formę i obecnie jest czwartym skrzydłowym w klubie.
Ważne zwycięstwo w zaległym meczu
We wtorek podopieczni trenera Dziółki zagrali zaległy mecz z pierwszej kolejki z Wisłą Kraków. W pierwszym składzie doszło do jednej zmiany w porównaniu z piątkowym mecze. Tutyskinasa zastąpił Wiech. ŁKS zaczął lepiej ten mecz i już w 9. minucie po wrzutce Dankowskiego, niekryty przez wiślaków Andreu Arasa strzelił z głowy i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Następnie Wisła próbowała coś zrobić, ale większość jej strzałów była niecelna. W 28. minucie Arasa wrzucił piłkę pod nogi Stefana Feiertaga, który wykończył tę akcję i podwyższył rezultat. Parę minut później Patryk Gogół wpadł z piłką w pole karne, ale jego strzał obronił bramkarz ŁKS-u, a James Igbekeme z dobitki uderzył w obrońcę Łódzkiego Klubu Sportowego. W pierwszej połowie to goście mieli o wiele więcej posiadania piłki (aż 64%), ale nic z tego nie wynikało. Po przerwie to znowu przeciwnicy przeważali, ale cały czas uderzali niecelnie. ŁKS zaatakował dopiero w 63. minucie. Wysokiński uderzał, lecz obronił Chichkan. Jeszcze przed strzałem Wysokińskiego w polu karnym upadł Andreu Arasa. Arbiter najpierw nie odgwizdał karnego, ale w końcu podszedł do monitora VAR i wskazał na „wapno”. Karnego wykonywał Mokrzycki i pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Była to kompletna deklasacja. Dopiero po tym Wisła zaczęła celnie strzelać i w doliczonym czasie gry Alan Uryga strzelił bramkę kontaktową, ale nic to nie zmieniło i biało-czerwono-biali wygrali piąty mecz z rzędu. Bardzo cieszy forma strzelecka napastników. Arasa ma obecnie 5 goli, a Feiertag 4. Kolejny solidny mecz rozegrał Łukasz Wiech, który zdaje się być pewniakiem w podstawowym składzie, a gdy Tutyskinas się wyleczy, to może być znakomity duet jak na tę ligę.
Teraz mecz z liderem
Już w sobotę ŁKS czeka bardzo ciężki mecz. Łodzianie zagrają w Niecieczy z Termalicą. Bruk Bet jeszcze nie przegrał w tym sezonie. Stracił punkty tylko z Ruchem (remis 1:1). Bardzo mocnym punktem jest ich obrona. W 9 meczach stracili tylko pięć goli. Zdobyli natomiast aż 25 bramek, czyli najwięcej w lidze.
„Termalica dysponuje dużą siłą w ataku, do tego straciła najmniej bramek w lidze, więc jesteśmy świadomi, że nasza gra w defensywie musi charakteryzować się dużą jakością i podobnie jest z ofensywą” – mówił trener Jakub Dziółka na konferencji przedmeczowej.
Jeszcze parę tygodni temu można było pomyśleć, że jeśli Łódzki Klub Sportowy pojedzie do Niecieczy, to skończy się to pogromem. Teraz jednak klub ma 5 zwycięstw z rzędu i będzie to wyrównany mecz.