Jesteśmy już zaledwie o krok od najważniejszych rozstrzygnięć w Veikkausliidze. Został jeden weekend z ligą fińską, nie licząc w tym oczywiście całego systemu barażowego na dole i górze tabeli. Wiemy już natomiast, że nastąpiło przełamanie i to nie HJK podniesie mistrzowskie trofeum, a zrobi to KuPS lub Ilves. To będzie wyjątkowy dzień niezależnie kto po tytuł sięgnie, KuPS bowiem ma szansę na drugie mistrzostwo, a Rysie stoją o krok od napisania największej historii ze swego istnienia, bo nigdy nie królowało na krajowych boiskach. Ekipa z Kuopio dopisała zresztą do swej gabloty Suomen Cup po bezpośrednim pojedynku z Interem Turku.
Kolejna era w Kuopio z Honkavaarą na ławce kończy się niesamowicie udanie, a może być jeszcze lepiej. Niedawno po dublecie Pennanena w finale udało się bowiem sięgnąć po Suomen Cup. KuPS pokazało w tym meczu absolutny charakter odrabiając straty i goniąc rywala w samej końcówce, by ostatecznie dobić ich tuż po rozpoczęciu dogrywki.
Suomen Cupin mestarit 2024 💛🖤
📸 Jyri Sulander / SPL#banzai #KuPS #SuomenCup pic.twitter.com/jUWWYHjv1X
— Kuopion Palloseura (@KuPS1923) September 21, 2024
Teraz jest również szansa dołożyć do tego mistrzostwo kraju, a udało się to pomimo bezpośredniej porażki z Ilves, czy nieoczekiwanemu zamknięciu sezonu regularnego porażką z Interem Turku. Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie zespół jaki udało się zbudować w tym mieście, choć rola Pennanena, Kreidla, czy 17 letniego Siltanena są nie do podważenia. Swoje pięć minut w drużynie miał każdy z zawodników, także ściągany w trakcie sezonu Diawara, Rangel czy ultraskuteczny rezerwowy Heinonen mający 5 goli przy 700 minutach gry. To koniec tego projektu, więc nie da się go zakończyć lepiej niż żegnając trenera podnosząc mistrzowskie trofeum. Wiemy już, że KuPS od następnego sezonu poprowadzi duet Wiss-Boström, którzy będą mieć na barkach gigantyczną presję i ogromne zadanie, by dorównać temu co dzieje się w klubie w sezonie 2024.
Progres jaki zanotowało Ilves na przestrzeni tego sezonu jest niewyobrażalny. Zeszły sezon kończyli na 8.miejscu i to tylko dzięki gonitwie w grupie spadkowej. Teraz to Rysie nacierają na KuPS do samego końca, grając wiele ze swych spotkań tylko Finami w składzie. Rantanen zbudował najładniej dla oka grający team, który miał również swój wielki moment przeciwko Austrii Wiedeń w europejskich pucharach. Niewiele zmieniła też sprzedaż Haarali do Szwecji, bo rozkręcanie gry ofensywnej wziął na siebie Jukkola, a skuteczność przejął w znacznej części Roope Riski. Dodać do tego również stabilny blok defensywny z Pikkarainenem na czele oraz przebojowego Jorginho i przepis na sukces jest gotowy. Ilves to drużyna, której celność strzałów jest zdecydowanie najlepsza w całej lidze… aż 18,91% uderzeń trafiało w światło bramek rywali.
HJK nie zdobędzie piątego z rzędu tytułu mistrza Finlandii. To gigantyczna sprawa patrząc na to jaką przewagę nad innymi zespołami wywalczyli sobie w ostatnich latach grając regularnie w fazie grupowej LE/LKE. Niestety, popełnione błędy w gabinetach i na boisku nie pozwalają cieszyć się z sukcesów, a może pozwolą zastanowić się nad tym co dzieje się w stolicy Finlandii. Ale jak oczekiwać trofeów jeśli HJK nie wygrało żadnego meczu w lidze po podziale tabeli? Widać ewidentnie, że ten sezon to forma daleko od najlepszych fińskich zespołów. Szeroko zbudowana na Europę kadra kosztuje sporo, a jakości daje niewiele… z transferów awaryjnych, do ratowania sytuacji to w pełni oczekiwania spełniają już chyba tylko Nijhuis oraz Erwin. Przed zespołem z Helsinek mnóstwo pracy, by wrócić na swoje tory… mają jednak szczęście, że KuPS sięgnęło po Puchar, bo dzięki temu niegroźne są im play offy o LKE… zagrają tam z racji zajętego trzeciego miejsca w ligowej tabeli.
SJK dwoma ostatnimi porażkami zniszczyło swoją szansę wskoczenia na ligowe podium. Ogólnie kilka słabszych okresów w sezonie spowodowało, że znaleźli się poza najlepszą trójką Veikkausliigi. Bierzmy jednak pod uwagę, że sinusoidę formy strzeleckiej zaliczył Jaime Moreno, a bramkarz numer jeden – Roope Paunio miał przerwy związane z urazami. Pamiętać też trzeba, że trener Grieve bardzo śmiało i odważnie sięgał po zawodników z akademii klubowej. Również w trakcie sezonu z klubu na wypożyczenie do Austrii odszedł wielki talent jakim jest Dario Naamo, co wpłynęło na postawę linii obronnej SJK. Niemniej to udany sezon dla zespołu z Seinajoki, a szczególnie wyjątkowy dla duetu środka pola Hannola-Gasc, którzy ciągnęli i dyrygowali całą grą drużyny. To jedyny w stawce zespół, który w całym dotychczasowym sezonie nie obejrzał czerwonej kartki.
Także Haka może być zadowolona z przebiegu sezonu 2024, udało się wybić z grupy spadkowej i być momentami nieco bliżej czołówki, a jeszcze przecież przed nimi play offy o LKE. Andy Smith stworzył ciekawy zespół, gdzie jednak na pierwszy plan wybija się przede wszystkim, znany z Sandecji Nowy Sącz, Elhadji Maissa Fall. 7 goli i 4 asysty Senegalczyka robią na pewno wrażenie i wydatnie pomogły w zdobywanych punktach. Także ściągany z Belgii Patoulidis podołał mając na plecach ciężar gracza czołowej ligi, który musi odnaleźć się w fińskich warunkach. To jeszcze nie tak piękny sezon, jak z Tainio na ławce i może byłoby lepiej, gdyby nie fatalny start w drugą fazę sezonu.
VPS to niesamowita historia drugi sezon z rzędu, ale kompletnie z innych powodów. W roku 2023 stali się absolutnym fenomenem przechodząc z dna ligowej tabeli na podium i zapewniając sobie europejskie puchary. Teraz kłopoty były dużo większe, bo Vepsi nie radzili sobie z radzeniem rozgrywek, a przede wszystkim kontuzję łapali kluczowi piłkarze. Bez Borchersa i Cicale prowadzić skuteczną walkę o cokolwiek było ciężko, do tego stopnia, że długo ważyły się obecności VPS w grupie mistrzowskiej… na szczęście dla nich, jakoś to utrzymali. Problemy kadrowe były na tyle głębokie, że w bramce grywał ściągany z powrotem z wypożyczenia do VIFK – Vetri. Nuorela ułożył drużynę na tyle, by udało się kilka punktów co jakiś czas zdobyć, ale ciężko w ich przypadku mówić o jakiejkolwiek regularności w tym sezonie. Spadły również notowania Bashkirova, a do tego w trakcie sezonu przebudowano atak rezygnując z reprezentanta Surinamu – Vlijtera na rzecz Oduke i Smytha, by mogli dużo lepiej zastępować Borchersa… co nie wiedzie się jednak wciąż zbyt dobrze. Dużą wyrwę wciąż stanowi linia obrony, po odejściu Pikkarainena nie ma tak znaczącego się w grupie lidera.
Inter Turku z Vasarą na ławce kiepsko prowadził większość sezonu po swojej stronie, na szczęście w kluczowym momencie piłkarze zgrali się na tyle, by już być pewnymi gry w play offach o LKE z grupy spadkowej. Złożyły się na to przede wszystkim tylko trzy ligowe porażki od 10.08 i zaledwie jeden remis w tym samym czasie. Było to o tyle ciężkie zadanie, że z drużyny odszedł utalentowany Nzoko, a przede wszystkim największa gwiazda w tym sezonie, czyli Timo Stavitski. Mimo wszystko inni piłkarze unieśli ten ciężar, dzieląc pomiędzy siebie zdobycze bramkowe i asyst, choć prym w tym drugim wiódł zdecydowanie Tamminen. Wygląda na to, że Inter odbudowuje się, a jak to bywa z zespołami Vesy Vasary kolejny krok powinien być dla nich jeszcze lepszy, ale to już na nowy sezon.
Gnistan to znakomicie odrobiona praca domowa beniaminka, a przecież w trakcie sezonu stracili swój dom po pożarze i resztę sezonu grają jako gospodarze na Bolt Arena w Helsinkach. Mimo wszystko bardzo szybko rozwiązano tu kłopoty wyników, znaleziono źródło problemów i przede wszystkim poczyniono bardzo dobre ruchy transferowe. Doświadczenie Vayrynena, Eremenki, a także dużo jakości po stronie Petterssona w obronie i Marcucciego w bramce. Wszystko to oczywiście na plecach Latonena, który tym razem wejście do Veikkausliigi ma niezwykle udane. Gnistan jako beniaminek ma już pewną grę w play offach, dzięki wygranemu pucharowi przez KuPS. To niesamowity sukces patrząc na to jakie zamieszanie wokół klubu powstało. Szczególnie imponująca w ich wykonaniu była seria pięciu z rzędu zwycięstw w okresie miesiąca (lipiec-sierpień). Zresztą od początku tej serii do dziś Gnistan odniosło tylko jedną porażkę i to przeciwko… czerwonej latarni ligi – Ekenas.
AC Oulu może już odetchnąć z ulgą, bo udało się w Veikkausliidze utrzymać. Wydaje się jednak, że plany były zgoła inne i gdyby nie strzeleckie popisy Coffeya to nogi drżałyby do końca myśląc o ratowaniu bytu w elicie. Tragedię zespołu w szczególności podbija okres od lipca do września, gdzie zanotowali swoich 6 z 12 ligowych porażek. Udało się jednak odbić i dwa zwycięstwa w grupie spadkowej z Lahti i Interem dały oddech, tym bardziej, że z barków Coffeya ściągnięto brzemię strzelania bramek i wzięli się za to również inni piłkarze. Ratunkiem dla klubu stało się zwolnienie greckiego trenera Bratsosa, którego bardziej pamiętać będą fani z nerwowego zachowania przy ławce, kartkach łapanych za wyrażane pretensje niż za wprowadzoną jakość i styl gry piłkarzy. Powierzenie zespołu dotychczasowemu trenerowi rezerw pozwoliło poprawić wyniki, ale też dało nadzieję w postaci debiutów młodych kolejnych zawodników, takich jak Eemil Merikanto czy Santeri Silander, który jako stoper zdobył nawet już bramkę.
Lahti do końca będzie drżeć o uniknięcie baraży o utrzymanie, choć wielu spodziewało się tak słabego sezonu po stronie tej drużyny. Ciężko jednak oczekiwać czegoś innego, jeśli na przestrzeni wygrywa się tylko 4 mecze, a aż 11 remisuje. Odejście kluczowych i ważnych zawodników wymuszało łatanie dziur, czasem nieoczywistymi ruchami. Mimo wszystko trener Duarte ustabilizował zespół, bo sytuacja była dużo gorsza przed końcem lipca, gdzie m.in. zdeklasowali Ekenas czy sensacyjnie pokonali bezbarwne HJK. Dobrze, że w kadrze jest ktoś taki jak Michael Lopez, który ma na koncie 9 goli i 3 asysty, a więc udział przy 12 z 31 goli. Lahti nie wygrało żadnego wyjazdowego meczu jako jedyny zespół w stawce.
Mariehamn jest o krok, by drugi rok z rzędu wylądować w barażach o utrzymanie. Zespół z Wysp Alandzkich po raz kolejny potwierdziło, że budowany tam projekt jest po prostu znikomej jakości. Niewiele im pomógł również udany i skuteczny start w rozgrywki. Tu również doszło do zmiany trenera, który wpłynął na dyspozycję ekipy i pozwolił odetchnąć na chwilę dłużej, bo przez moment zamykali ligową tabelę. Ale cóż sądzić o drużynie, której bohaterem i liderem staje się Adam Larsson, który może i ma 8 goli, ale regularności w tym nie ma praktycznie żadnej. I klasycznie dla tego zespołu, wyjazdy to droga przez mękę, gdzie przegrali najwięcej w lidze spotkań, 10-krotnie wracając na tarczy z delegacji.
Ekenas po zaledwie roku żegna się z Veikkausliigą, ale chyba niewiele jest osób zaskoczonych takim obrotem spraw. Beniaminek od początku skazywany był na pożarcie, a ruchy transferowe niekoniecznie uspokajały kibiców klubu. Ewidentnie widać było, że szanse na skuteczną walkę będą dużo mniejsze niż w przypadku Gnistan. Wystarczy spojrzeć na to, że Ekenas oddawało w tym sezonie najmniej strzałów na bramki rywala i z tej niewielkiej liczby uderzeń 175 zaledwie 10,86% trafiało w światło bramki. Ciężko marzyć o sukcesie w takich warunkach, a także tracąc w sezonie 57 goli… czy dostając srogie lanie od Interu 0:7… Najlepszy strzelec drużyny to znany na fińskim podwórku Ojala, ale zaledwie 4 gole na koncie? Nie brzmi to zbyt poważnie. Dodatkowo zimowe transfery niemal w pełni okazały się totalną klapą, zaczynając już nawet na bramce, w której w sezonie zagrało 4 golkiperów. Historyczny powrót do ligi był pięknym momentem, ale trwał krótko i nie wiadomo kiedy powtórzy się taka sytuacja, by Ekenas grało na poziomie Veikkausliigi.
Na sam koniec, rozpiska ostatniej takiej soboty z fińską Veikkausliigą w sezonie 2024. Dwa mecze decydujące o mistrzostwie Finlandii, dwa mecze wagi ciężkiej o uniknięcie baraży o utrzymanie
źródło obrazka wyróżniającego: ruutu.fi