Nadrobienie zaległości – Kącik Pogoni #7

Ostatni „Kącik Pogoni” pojawił się…. ponad miesiąc temu. We wrześniu ze względu na sprawy prywatne nie miałem czasu, aby przysiąść do komputera i napisać o bieżących sprawach w klubie. A tych spraw było naprawdę sporo. Zmiana trenera, nowe transfery, lepsze i gorsze występy – wszystkiego nadrabiać w tym tekście nie zamierzam, bo w kontekście Pogoni narracja zmienia się w zasadzie co tydzień. Ciężko byłoby mi po prostu złożyć to w logiczną całość. Zamiast tego skupimy się na najistotniejszych na ten moment kwestiach.

Nowy trener, nowe nadzieje

Przy okazji ostatniego kącika pierwszy podtytuł brzmiał „Nadszedł czas na zmianę trenera?”. Będąc szczerym, nie wierzyłem wówczas do końca, że tak się stanie. Uważam jednak, że decyzja została podjęta słusznie. Robert Kolendowicz to naprawdę dobry szkoleniowiec i raczej prędko nie zmienię tego zdania, ale pogubił się w projekcie Pogoni. Może ze względu na gwałtowne zmiany? Wymianę sporej części składu? Ciężko stwierdzić, ale z tego co wiadomo, to jego relacje z zarządem do najwybitniejszych nie należały. Decyzja ta powinna po prostu wyjść na lepsze obu stronom.

Przy ogłoszeniu zwolnienia Roberta Kolendowicza największe obawy jednak miałem co do tego, kim włodarze zastąpią Polaka? Obawiałem się, że zmiana pod względem czystej jakości trenerskiej może wyjść na minus. Że – podobnie jak w przypadku Benjamina Mendy’ego – zarząd pójdzie po głośne nazwisko dla rozgłosu. I wiele na to w pewnym momencie wskazywało. To znaczy, o ile jeszcze na przyjście Philippe Clementa narzekać bym nie miał zamiaru, tak Fabio Cannavaro? No nie wiem. Przede wszystkim jednak dzięki bogu, że nie padło na Goncalo Feio.

Obawy były, ale Alex Haditaghi wraz z Tanem Keslerem podjęli naprawdę fajną, przemyślaną decyzję zatrudniając Thomasa Thomasberga. Nie będę udawać, że znam Duńczyka dobrze i z automatu wiem, jaką Pogoń pod jego wodzą będziemy oglądać. Mam jednak świadomość jak dobrze wyglądało Midtjylland, kiedy tam pracował, i jestem po prostu podekscytowany, że trener w normalnym, nie emerytalnym wieku, który dopiero co pracował w mocnym i zdrowym klubie, został skuszony projektem Pogoni. A czytając analizy na jego temat – chapeau bas dla zarządu. Ciężko, żeby ten trener choć minimalnie nie podniósł jakości naszej drużyny.

 

Mocne okienko transferowe

Na moment pisania ostatniego tekstu w klubie mieliśmy sześć nowych twarzy – Muse Juware, Paula Mukairu, Mora Ndiaye, Mariana Huje, Jana Biegańskiego oraz Jose Pozo. W pierwszej kolejności skupmy się więc na ocenię sprowadzonych wówczas zawodników, ponieważ po takim czasie wiemy o nich sporo. Ile wymieniłbym jako udane wzmocnienia? Zdecydowanie Muse Juware, Mariana Huje oraz Jana Biegańskiego. Gambijczyk, choć skuteczność ma fatalną (co potwierdził w piątek), to jest jednym z najciekawszych skrzydłowych, jakich Pogoń miała od czasu awansu do Ekstraklasy. Każdy jego kontakt z piłką jest czymś ciekawym i wartym uwagi. Jednak czy jest to najlepszy transfer z tej trójki? Ciężko mi stwierdzić, ponieważ zastanawiam się także nad Hują. Ok, Portugalczyk miewa czasami gorsze momenty na boisku, ale uważam, że w dłuższej perspektywie zostanie liderem naszej defensywy. To po prostu widać gołym okiem, rzuca się w oczy. Ma świetne warunki do bycia jednym z najlepszych obrońców ligi, a ewidentne cechy przywódcze sprawią, że w szatni będzie jednym z autorytetów. Co do Biegańskiego – jak na darmowy transfer i piłkarza, który jest po bardzo ciężkim czasie, to Janek jest świetnym wzmocnieniem. Sprawił w zasadzie, że przez jego dobre występy upadł temat ściągnięcia klasowego defensywnego pomocnika. Co do reszty, a więc Mukairu, Ndiaye i Pozo. Nigeryjczyk to ogromne rozczarowanie, Hiszpan miał obiecujące momenty, ale przegrał rywalizacje z Przyborkiem i Greenwoodem, natomiast Ndiaye wbrew pozorom z tej trójki może być najbardziej zadowolny na swój status w drużynie.

Natomiast co do nowszych wzmocnień – uważam, że każde jest na swój sposób mocne. Sam Greenwood, choć kosztował sporo, to już w tych kilku spotkaniach pokazał, że jest w stanie zagwarantować nam bardzo dużo jakości i jest to piłkarz, wokół którego trzeba zaczynać budowanie składu. A do tego młody wiek = potencjał sprzedażowy. Oby więcej takich transferów w przyszłości. Drugi w kolejności jest Rajmund Molnar, na którego już na samym początku narzucona została spora presja ze względu na oczekiwania zastąpienia Koulourisa. Węgier, choć swoje debiutanckie trafienie miał fenomenalne, to póki co jest ono jego jedynym. Ale twierdzę, że to kwestia czasu aż rozstrzela się na dobre. Tutaj także, jak w przypadku Greenwooda, jakość widać gołym okiem. Jednocześnie wysoki i silny, a także bardzo zwrotny i dynamiczny napastnik, który może także zagrać na skrzydle. Świetna gra tyłem do bramki i duża pewność siebie, co pokazał gol przewrotką. No i przede wszystkim także – potencjał sprzedażowy.

Na następne transfery musieliśmy trochę poczekać i zostały one przeprowadzone po zamknięciu okienka transferowego, ponieważ obaj Panowie przyszli jako wolni agenci. Z całym szacunkiem dla Husseina Aliego, ale nie mogę nie napisać najpierw o Benjaminie Mendym. Mistrz Świata w Pogoni? Jeśli Szczecin miałby „swojego” Lukasa Podolskiego, to byłbym w to w stanie kiedyś uwierzyć. A jednak stało się to rzeczywistością. Marketingowo uważam, że było to dobre posunięcie. Oczywiście pojawiły się słowa krytyki, czy wydawanie tak dużej pensji (która ostatecznie okazała się jednak w miarę normalną), jest tego warte. Ja jednak uważam, że korzyści marketingowych nie da się obliczyć stricte w złotówkach. Promowanie klubu na szerszą skalę, przechodzenie do świadomości kibiców z całego świata nie jest czymś, co wpisujesz w rzeczywiste zyski finansowe. Korzyści zaczną być dostrzegane w szerszej i dłuższej perspektywie. Czy natomiast sportowo Mendy dojedzie? Tego nie jestem w stanie przewidzieć. Francuz jest po wielu przejściach, do najmłodszych też nie należy. Głosy z klubu sugerują, że naprawdę poważnie podszedł do tematu powrotu do formy fizycznej. Pozostaje wierzyć, że tak się stanie. A co do Husseina Aliego, do którego możemy teraz przejść – mam trochę wrażenie, że temat jego transferu został nieco pominięty. Nawet teraz, już po 3 występach, niewiele się o nim mówi. Tymczasem Irakijczyk w każdym spotkaniu pokazał się z naprawdę świetnej strony. Zarówno na prawej, jak i na lewej obronie wypadł dobrze i absolutnie nie zdziwię się, jeśli będzie w stanie powalczyć z Koutrisem czy nawet Wahlqvistem (trudniejsze zadanie) o miejsce w wyjściowym składzie. A nawet jeśli mu się nie uda, to wydaję mi się, że zawsze będzie to jakościowy, uniwersalny zmiennik do rotacji.

 

Obiecujący debiut „nowej” Pogoni

Teraz przejdźmy do najświeższej kwestii, a więc meczu z Piastem Gliwice. Przed meczem wiadomym było, że Pogoń celować będzie w trzy punkty. Jednak temat zmiany trenera oraz kiepskich ostatnich 3 meczów sprawiała, że miałem stosunkowo duże obawy. Ostatecznie okazało się, że nie do końca potrzebne, ponieważ Portowcy wyglądali o wiele lepiej od rywali, jednak rzecz jasna do samego końca losy zwycięstwa nie były rozstrzygnięte. 27 strzałów (rekord w tym sezonie Ekstraklasy), a wygrywamy dopiero po rzucie karnym w 90 minucie. Classic Pogoń, choć i tak dobrze, że nie przegraliśmy.

Ale przechodząc do konkretów – jak na to, że trener Thomasberg miał dopiero niespełna 4 dni na pracę z zespołem, to przygotował go naprawdę wyśmienicie. Oczywistym jest, że prawdziwego oblicza Pogoni, które chce wprowadzić Duńczyk, w większym procencie nie widzieliśmy. Ale przede wszystkim organizacja gry, spokój w przeprowadzaniu ataków oraz dominacja rywala – wszystko to było godne podziwu. Ok, Piast jest beznadziejny w tym sezonie, ale nawet ze słabym przeciwnikiem można grać źle. Portowcy tego nie zrobili. Na szczególne wyróżnienia zasługuje za ten mecz według mnie Mor Ndiaye, który zagrał swoje najlepsze spotkanie w barwach Pogoni. Jego pierwsze mecze do najlepszych nie należały, tydzień temu z Legią według mnie był bezużyteczny. Jednak w piątek z Piastem był jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym na boisku. I wydaje mi się, że właśnie do takich meczów Senegalczyk może być najbardziej przydatny – kiedy to my narzucamy swój styl gry, a on ma sporo czasu na mądre rozegranie. Nie odstawiajmy na stałe Janka Biegańskiego, ale większa szansa gry dla Ndiaye mu się po prostu należy.

Jednak to, co najbardziej podobało mi się w meczu z Piastem, to oprawa przygotowana przez ultrasów Pogoni. Flagi, race, baner. Coś cudownego, ciarki przechodziły na stadionie.